Zapomniani bohaterowie “Solidarności”: Grzegorz Popielczyk

Przywołany na początku cyklu, 31 sierpnia, francuski socjolog Alain Touraine, który nazwał “Solidarność” „największym zrywem wolnościowym, jaki dokonał się na świecie po II wojnie i jedną z najważniejszych spraw, jakie zdarzyły się ludzkości w II poł. XX wieku”, mówił też z podziwem o ludziach „S”. Był urzeczony ich pięknem, bezwarunkowym przywiązaniem do wolności i odwagą wzięcia odpowiedzialności za historię. Z ludzi “Solidarności”, z którymi miałem zaszczyt przeprowadzać wywiady, największe wrażenie zrobił na mnie Grzegorz Popielczyk.

I on właśnie bardzo pasuje wspomnianego wyżej opisu francuskiego myśliciela. “Solidarność” kojarzy się zwykle z wielkimi ośrodkami przemysłowymi, jak Gdańsk, Nowa Huta, Katowice, Wrocław, Szczecin, Warszawa. Grzegorz tworzył struktury NSZZ “Solidarność” niemal w pojedynkę, w bardzo trudnym środowisku – w Żyrardowie. Nie miał za sobą setek związkowców, jak inni działacze w stoczniach, hutach czy kopalniach. Naprzeciw miał za to wszechwładny aparat partyjny jednego z najbardziej skomunizowanych miast, milicję i SB. Mimo szykan, rewizji, wyroków, kilkudziesięciu zatrzymań i groźby śmierci, trwał wiernie, jak obrońcy samotnych placówek.

Rozmowę z Grzegorzem Popielczykiem przeprowadziłem latem 2010 roku, kiedy na Krakowskim Przedmieściu trwały zmagania w obronie krzyża. Mając za sobą doświadczenie rasowego konspiratora, Grzegorz intuicyjnie rozpoznawał w tych atakach prowokacje służb.

Cena, jaką nasz bohater zapłacił za walkę o wolność, to nie tylko osobiste represje, aresztowania, wieloletnia inwigilacja, zakaz wyjazdów zagranicznych i złamanie kariery zawodowej, ale również nieuleczalna choroba syna. Mimo to Grzegorz nie skarżył się, nie narzekał. Emanował wewnętrznym pokojem, pogodą ducha i powtarzał, że gdyby trzeba było znów stanąć do walki, zrobiłby to jeszcze raz. Nigdy nie zabiegał o zaszczyty. Zawsze był skromny, nieco wyciszony i tak też odszedł, bez rozgłosu, po cichu. Zmarł 6 grudnia 2021 r. w wieku 70 lat.

***

Cykl “Ćwiczenie na wyobraźnię. Wolność i solidarność” to coś więcej, niż jedynie wspomnienie patriotycznego zrywu Polaków przeciw komunistycznej dyktaturze. Również i dziś na naszą wolność czyhają liczne, niekiedy dobrze zakamuflowane, zagrożenia. Solidarności społecznej z kolei jakże często nam brakuje. Niech świadectwa uczestników wolnościowego zrywu z 1980 r. stanowią inspirację również dla naszych postaw dzisiaj.

CZYTAJ TAKŻE: Zapomniani bohaterowie “Solidarności”: Jerzy Bogumił