Obraz człowieka zmasakrowanego gąsienicami czołgu zostaje w pamięci na całe życie. Leon Stobiecki (1933-2019), uczestnik protestu stoczniowców, a potem walk na ulicach Gdańska przywołuje scenę z pamiętnych dni grudnia 1970 roku. Świadomość zbrodni, których dopuszcza się komunistyczna władza, mogła wywołać przerażenie i w konsekwencji wycofanie się w uległość. Mogła też owocować postawą buntu i walki. Leon Stobiecki wybrał walkę, bo tak traktować należało wtedy działalność w Wolnych Związkach Zawodowych.
Gdy w sierpniu ‘80 roku wybuchły strajki, on był wśród najaktywniejszych. Różne były motywacje uczestników. Te pozornie przyziemne, czyli kolejki po mięso, ale też te fundamentalne, jak niezgoda na obłudę w życiu publicznym, silna wola wolności i prawdy. Jednak nawet te przyziemne, bytowe problemy, dotykały spraw fundamentalnych, bo uderzały w godność pracowników. Dla Leona Stobieckiego wielogodzinne oczekiwanie w nocy po to, by dostać kawałek wędliny dla dziecka, było formą upodlenia człowieka.
W świadectwie starego stoczniowca uderza też jakieś głębokie poczucie niesprawiedliwości. Stobiecki ubiera to w formę wypowiedzi żony, która wypomina mu: „Ty byłeś nikomu niepotrzebny, bo dziś do niczego cię nie wzięli”. Za zaangażowanie, odwagę, walkę i oddanie ideałom “Solidarności”, Stobieckiego spotkały szykany: utrata pracy, wyrok więzienia i zapomnienie. Stoczniowiec zdaje sobie z tego sprawę, mówiąc wprost: „Ci, którzy wtedy siedzieli, dziś są na skromnych rentach, a ci, którzy nas lali, dostali wyższe stopnie generalskie. Mają dziś wysokie pensje, są w różnych układach bankowych, spółkach…”.
Choć ze świadectwa Leona Stobieckiego przebija gorycz, jednak poczucie sensu walki i moralnej powinności nie opuściło go do końca. I właśnie w skromności, pokorze, wierności Leona Stobieckiego widzę jego wielkość.
***
Cykl “Ćwiczenie na wyobraźnię. Wolność i solidarność” to coś więcej, niż jedynie wspomnienie patriotycznego zrywu Polaków przeciw komunistycznej dyktaturze. Również i dziś na naszą wolność czyhają liczne, niekiedy dobrze zakamuflowane, zagrożenia. Solidarności społecznej z kolei jakże często nam brakuje. Niech świadectwa uczestników wolnościowego zrywu z 1980 r. stanowią inspirację również dla naszych postaw dzisiaj.
CZYTAJ TAKŻE: Zapomniani bohaterowie “Solidarności”: Mieczysław Gil