“Lektury domowe”: Dziennikarskie śledztwo w sprawie… Jezusa. Jakie wyniki przyniosło?

Zdarza się stosunkowo często, że ludzie wierzący mówią albo tylko myślą, iż nie lubią czytać książek religijnych, które może są dobre dla księży i dewotek, ale nie dla “zwykłych” ludzi, którzy mają na głowie pracę i rodzinę. Oczywiście zazwyczaj wynika to z fałszywego wyobrażenia o tym, czym jest literatura religijna.

Rozważania teologiczne lub medytacje modlitewne stanowią niewielki procent zawartości książek pisanych z inspiracji chrześcijańskiej. Cała reszta to książki de facto historyczne, psychologiczne, socjologiczne, filozoficzne oraz bardzo zróżnicowana twórczość literacka. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Niestety, dostrzega ten oczywisty fakt stosunkowo niewielu ludzi. Przeważa zwykle niechęć do poznawania treści wymagających skupienia, uwagi i samodzielnego myślenia. Co gorsza, można się obawiać, że jako zwykli grzesznicy podczas lektury narazimy się na dyskomfort moralny wynikający z konfrontacji naszego życia z ideałem moralnym chrześcijaństwa. Książka Lee Strobla nie jest książką religijną w tym stereotypowym rozumieniu.

“Sprawa Chrystusa” to reporterski opis dziennikarskiego śledztwa, które naprawdę przeprowadził autor zgodnie z zasadami stosowanymi zwykle w przypadku ujawniania przestępstw, afer, tajemnic politycznych czy biznesowych. Nietypowe jest to, że przedmiotem śledztwa jest ustalenie faktów historycznych dotyczących domniemanej obecności człowieka zwanego Mesjaszem w Jerozolimie w latach 30-tych pierwszego wieku naszej ery oraz autentyczności i wiarygodności zbioru dokumentów nazywanych Nowym Testamentem.

Ta sprawa od 2 tysięcy lat oddziałuje na historię naszej cywilizacji, a wiara w obecność Syna Bożego na ziemi i jego zmartwychwstanie jest kwestią życia i śmierci albo życia po śmierci. Jest także fundamentem cywilizacji chrześcijańskiej. Utrata wiary w prawdziwość Ewangelii oznaczać będzie jej koniec. Wiedzą o tym nie tylko chrześcijanie, którzy tej prawdy bronią, ale także wiedzą o tym ludzie, którzy z rozmaitych przyczyn chcą samą religię albo tylko chrześcijaństwo zepchnąć na margines życia społecznego lub raz na zawsze wyeliminować z ludzkich umysłów.

CZYTAJ TAKŻE: Lektury domowe: Święte życie czy święty spokój? Czy chrześcijanie obronią wielowiekowy ład?

Małżeńskie zaskoczenia

Amerykanin Lee Strobel był niegdyś ateistą. Zgodnie z powszechnym kanonem postępowej inteligencji wielkomiejskiej sądził, że jest wystarczająco wiele dowodów na to, by uznać Boga za wytwór pobożnych życzeń i wyobraźni, starożytnej mitologii czy magicznych i prymitywnych przesądów. Jako liberalny dziennikarz oczywiście święcie wierzył w dogmat o tym, że naukowe rozumowanie wyklucza wiarę w to, co jest rzekomo nadprzyrodzone. Był typowym przedstawicielem dominującej w krajach Zachodu wiary w rozum i życiowy utylitaryzm, wolny od anachronicznych zasad i więzów moralnych. Jedyne fakty czy informacje, na które zwracał uwagę to te, które potwierdzały jego uprzedzenia.

“Od czasu do czasu dostrzegałem jakieś luki czy niespójności, ale miałem silną motywację aby je ignorować. Tkwiłem w egoistycznym, niemoralnym stylu życia, który musiałbym porzucić, gdybym miał zmienić zdanie i zostać uczniem Jezusa” – wspomina. Na tym etapie życia Stroblowi wystarczała wiara w to, że boskość Jezusa z Nazaretu to tylko urojenie zabobonnych ludzi. A jednak przyszedł taki moment, że mężczyzna poczuł nieodpartą potrzebę powrotu do “sprawy Jezusa”. Tym razem nie zainspirował go tajemniczy informator, ale… jego własna żona, również ateistka.

Autor opisuje sytuację, jaka miała miejsce pewnego dnia w jego domu: „Leslie zaskoczyła mnie wiadomością o swoim nawróceniu na chrześcijaństwo. Czułem się jak ofiara perfidnego przekrętu. Poślubiłem przecież inną Leslie – rozrywkową, wyluzowaną, odważną, a teraz pewnie zmieni się w pruderyjną dewotkę”. W swojej książce Lee Strobel wyjaśnia, jak to się stało, że cała ta sytuacja nie zakończyła się rozwodem, lecz przeciwnie: nawróceniem męża, który odkrył, że jego żona stała się pod wpływem wiary „aniołem” prawdziwej miłości i posłańcem Dobrej Nowiny.

Zanim jednak to nastąpiło, jako dziennikarz śledczy Strobel postanowił przeprowadzić dochodzenie w sprawie chrześcijaństwa, chcąc zrozumieć, co wywołało tak głęboką przemianę w duszy jego żony i jej nowych przyjaciół. „Dochodzenie” trzeba rozumieć w tym wypadku dosłownie, bo Strobel zastosował w praktyce całą swoją wiedzę prawniczą i wieloletnie doświadczenie dziennikarskie, aby zweryfikować wiarygodność Ewangelii w świetle wiedzy naukowej.

CZYTAJ TAKŻE: Lektury domowe: Czy Jezus naprawdę miał żonę? O odkłamywaniu antykatolickiej narracji

Książka detektywistyczna o… Jezusie?

Analiza zeznań świadków (czyli naukowców) i dowodów materialnych miała przynieść odpowiedź na pytanie, dlaczego ludzie chcą być wyznawcami Jezusa Chrystusa. Droga od ateizmu do wiary w Boga i jego Syna Zbawiciela okazała się fascynującą przygodą intelektualną, która pozwoliła Stroblowi poznać dzieje Ziemi Świętej, postacie apostołów i założycieli Kościoła oraz zrozumieć treści zawarte w Nowym Testamencie.

Decydujące znaczenie w tym procesie miało to, że autor odbywał dziesiątki rozmów z naukowcami i ekspertami w wielu dziedzinach oraz miał możliwość poznawania dokumentów, które potwierdzają autentyczność zapisów Ewangelii oraz wiarygodność zapisanych w niej świadectw naocznych świadków życia, śmierci i Zmartwychwstania Jezusa z Nazaretu. Strobel wspomina, że: “z biegiem czasu okazało się, że przechowywane w świecie dowody naukowe: historyczne, filozoficzne, psychologiczne wyraźnie wskazują na to, co wcześniej było dla mnie nie do pomyślenia”.

Na tym polega zasadniczy walor “Sprawy Chrystusa”. Książka ta odpowiada na podstawowe pytania i wątpliwości dotyczące wiary chrześcijan. Odpowiedzi mają charakter czysto racjonalny i odnoszą się do faktów naukowo potwierdzonych. Autor jest żywym dowodem na to, że nigdy nie jest za późno, by szukać odpowiedzi na najważniejsze pytania dotyczące sensu naszego życia i drogi, na której możemy znajdować miarę dobra i zła, a także sposoby rozwiązywania najtrudniejszych życiowych dylematów. Po zakończeniu swojego śledztwa Lee Strobel stał się głęboko wierzącym chrześcijaninem i członkiem jednej ze wspólnot protestanckich w Ameryce. Nadal pisze o fundamentach wiary.

Książka amerykańskiego dziennikarza nie jest apologią. Przypomina bardziej literaturę detektywistyczną, gdzie kolejne pytania muszą znaleźć wiarygodne odpowiedzi, a każda hipoteza musi być zweryfikowana na podstawie faktów i poprawnego w sensie logicznym rozumowania. Z drugiej strony “Sprawa Chrystusa” jest chwilami podobna do lansowanych w mediach dzieł takich, jak np. „sensacyjne” książki R. Dawkinsa. Ich autorzy zawodowo zajmują się „demaskowaniem” rzekomych fałszerstw, którymi Kościół ukrywać ma przerażającą prawdę o pochodzeniu Ewangelii i dogmatów wiary katolickiej. Książka Lee Strobla pokazuje i analizuje wszystko to, co owi “demaskatorzy” ukrywają lub deformują.

CZYTAJ TAKŻE: Lektury domowe: Z wizytą w czasach apostolskich. Jak wyglądało życie pierwszych chrześcijan?

Nietolerancja większa niż w PRL-u?

Żyjemy w czasach, gdy każde kłamstwo na temat Chrystusa może być bezkarnie rozpowszechniane i lansowane przez media. Zazwyczaj ludzie, którzy biorą w tym udział, są fanatycznymi ateistami i prawdziwymi wrogami pana Boga i chrześcijaństwa, którzy odczuwają głęboką, niemal metafizyczną potrzebę zwalczania tego, co nazywają największym nieszczęściem człowieka. W naszym codziennym życiu coraz częściej zderzamy się z radykalnym odrzuceniem wiary.

W epoce ateistycznego reżimu PRL, gdy 90% Polaków uczestniczyło we Mszach świętych oraz przyjmowało wszystkie sakramenty, dominowała wśród niewierzących raczej zwykła obojętność, a nawet swoista tolerancja wobec katolików, z którymi stykali się w rodzinach, w pracy i wśród znajomych. Agresywna retoryka antyreligijna była wręcz niemodna, bo budziła skojarzenia z bolszewizmem i stalinizmem.

Współczesna epoka przyniosła radykalne odrzucenie, manifestowane otwartym lekceważeniem cudzej wiary, a także nieskrywaną pogarda i agresją. To nie jest zwykła czy naturalna laicyzacja. Zdaniem wielu ekspertów to jest świadomie organizowany bunt przeciwko cywilizacji chrześcijańskiej, która jest przedstawiana jako szkodliwy anachronizm i zagrożenie dla wolności człowieka.

Ta oparta na nietolerancji ideologia nowoczesności operuje argumentami, które najczęściej są tylko kolejną mutacją bardzo starych patentów retorycznych i rozmaitych herezji, które towarzyszą chrześcijaństwu jeszcze od czasów starożytnych. Można wręcz powiedzieć, że są to “stare kukły w nowych dekoracjach”, a nie rzekome odkrycia nowoczesnej nauki, demaskujące domniemane kłamstwa Kościoła i kapłanów.

CZYTAJ TAKŻE: Obalając mity i czarną legendę. Recenzja książki “Epopeja krucjat”

Zła wola czy ignorancja?

Można zapytać czy to tylko ignorancja, czy jednak zła wola napędza ten przemysł pogardy? Zapewne jedno i drugie. Współczesna kultura masowa w znacznej mierze oparta jest na świadomym kłamstwie antropologicznym lub zwykłej ignorancji, która pozwala uwierzyć w każdą bzdurę, byle zgodną z lansowaną ideologią emancypacji, gdzie wszystko jest dozwolone a ci, którzy się temu przeciwstawiają, są stygmatyzowani jako wrogowie ludu i napiętnowani. Przekaz, który mówi, że religia jest zagrożeniem, a jej wyznawcy to godna pogardy sekta, jest nieustannie powielany przez autorytety naukowe, przez filmy i seriale, książki, prasę i internet.

Do tego można jeszcze dodać społeczny fenomen nowego pokolenia, wychowanego już bez religii, poza katechezą. Są to młodzi ludzie, którzy poza antychrześcijańską propagandą nie znają innej, prawdziwej historii Kościoła ani przesłania moralnego Nowego Testamentu. Dzięki mediom łatwo przyjmują skrajnie negatywną, spiskową, wręcz diaboliczną narrację na temat Kościoła i katolików, a jednocześnie nie mają żadnej potrzeby poznawania prawdy o ludziach, których lekceważą lub którymi po prostu pogardzają. Tym bardziej, że wokół nich są także dorośli, którzy tak samo zachowują się wobec ludzi wierzących w rodzinie, w pracy lub wśród znajomych.

Jak do nich trafić? Jak przekonać do poznania prawdy o tym, co odrzucają? To pytanie, na które musimy znaleźć odpowiedź. Książka “Sprawa Chrystusa” pokazuje, że nie wolno tracić nadziei na nawrócenie. Przekonuje, że droga do wiary chrześcijańskiej prowadzi nie tylko przez serce i wrażliwość sumienia, ale także przez rozum i racjonalne myślenie. Jedynym warunkiem jest wola poznania prawdy. Gotowość przyjęcia wiedzy o życiu i przesłaniu Jezusa z Nazaretu zawartej w Nowym Testamencie.

Opowieść Lee Strobla jest interesująca i łatwa do czytania zarówno dla ludzi, którzy Dobrej Nowiny nie znają lub nie rozumieją, jak i dla tych, którzy kiedyś się od wiary odwrócili. Warto ją także polecić tym, którzy tylko ulegają zwątpieniu w obliczu antyreligijnej rewolucji. Dobra wiadomość jest taka, że ci, którzy nie potrafią już skupić się na czytaniu książek, mogą obejrzeć film pod tym samym tytułem, który jest znakomitą ekranizacją. Czy 9 milionów ludzi, którzy kupili “Sprawę Chrystusa” może się mylić? Może. Ale nie w tym wypadku.

Przeczytaj. Podaj dalej.

OGLĄDAJ TAKŻE:

Afirmacja Extra. Wesprzyj nowy projekt autorów Afirmacji