Pomysł Netflixa na święta – wigilia z tarotem

Astrologiczne implikacje i koniunkcja planet wywrócą tej rodzinie cały świat. Czy uratuje go jeżdżąca autem z wielkim napisem „tarot” wróżka? „Rodzinne zamiany” w reż. McG to familijna nowość Netflixa, będąca najchętniej oglądanym filmem w pierwszy weekend grudnia. Produkcja ta to opowieść o tym, „jak poczuć świątecznego ducha”. Choć w tym przypadku chodzi chyba jednak o złego ducha.

„Nasze dzieci nie chcą już tradycji” – mówi załamana Jess (Jennifer Garner), patrząc na swoich nastolatków siedzących leniwie na kanapie. Kobieta bynajmniej nie mówi tu o refleksyjnym Adwencie i zaplanowaniu wyjścia na pasterkę. Nie chodzi też o niechęć dzieci do przygotowania dwunastu potraw albo poćwiczenia tekstów kolęd. Mama, w ramach przedświątecznych czynności, zaplanowała rodzinny wypad do planetarium w sweterkach z zimowymi motywami.

Niezrażona odmową swoich pociech finalnie stawia na swoim i w ramach „tradycji” wyciąga jednak rodzinę na jakże „świąteczną wycieczkę”. W planetarium dochodzi jednak do awarii, a astrologiczne implikacje i koniunkcja planet sprawiają, że członkowie rodziny zamieniają się ciałami. Nie doszłoby do tego przedziwnego zdarzenia, gdyby nie interwencja wróżki – tarocistki.

Myli się jednak ten, kto myśli, że kobieta zajmująca się nieczystymi mocami, ściąga na głowę bohaterów problemy. Jest wręcz przeciwnie. To ona jest tu dobrą duszyczką, która, wsłuchując się w potrzeby rodziny, przychodzi jej z pomocą. To ona, rozporządzając „magią świąt”, zaprowadza porządek na świecie. Zdumiewające, że wszystkie pozaziemskie elementy w tej fabule, a jest ich bardzo dużo, rozlokowane są w przestrzeni astrologii, tarota czy przewidywania przyszłości. Żadnej przeciwwagi nie ma.

W natłoku okołoświątecznych produkcji, w których wypatrywanie przyjścia Jezusa zamienione jest na… oczekiwanie na śnieg, narzekamy na brak choćby akcentów religijnych. Jednak „Rodzinne zamiany” to wręcz festiwal duchowości. Ale jakiej? Pod pozorem baśniowej zabawy zło udaje dobro, a czary zastępują cud.

CZYTAJ TAKŻE: „Uwierz w Mikołaja”, czyli dwie sekundy dla Jezusa z drewna

OGLĄDAJ TAKŻE: