Expose Donalda Tuska było lepsze niż mogłaby sobie tego życzyć opozycja, szczególnie dotyczy to ustępujących z rządów polityków Prawa i Sprawiedliwości. Tusk zręcznie połączył koncyliacyjne wątki dotyczące konieczności odbudowy polskiego republikanizmu, posłużył się przy tym nawet słowami Jana Pawła II – “nigdy jeden przeciw drugiemu” – z punktowaniem rzeczywistych i propagandowo przypisanych rządom PiS błędów.
Ewidentnie dało się także zauważyć, że retoryka wystąpienia zmierzała do zakamuflowania przynajmniej części obszarów przyszłej polityki, które będą budzić kontrowersje społeczne. Szczególnie było to zauważalne, jeśli chodzi o takie dziedziny, jak ład społeczny i edukacja, ale także rozwój infrastrukturalny kraju. Interesujące akcenty dało się także usłyszeć w tych momentach, gdy Donald Tusk sygnalizował stanowisko swojego rządu w sprawach międzynarodowych i europejskich.
Pewien ogólny wniosek, jaki można wyciągnąć z tego przemówienia, jest taki: liczba obszarów, w których Prawo i Sprawiedliwości pozostawiło ślady nieprawidłowości działania, pozwoli nowej koalicji rządzącej przez lata ogłaszać sukcesy o charakterze naprawczym. Czy rzeczywiście tych śladów jest tak dużo, czy jest to tylko retoryka Tuska, czas pokaże.
Premier jednak znów zasygnalizował, przedstawiając ministra sportu Sławomira Nitrasa, że jego rządy niekoniecznie będą długie. Zatem być może i paliwa politycznego w postaci procesów lustracyjnych wobec ekipy PiS po prostu starczy dokładnie na tyle, by Tusk utrzymał swoją pozycję do momentu ewentualnej dobrowolnej dymisji za kilkanaście miesięcy. Te akcenty wzmacniają poczucie prawdopodobieństwa analiz, które wskazywały w ostatni czasie, że ambicje Donalda Tuska sięgają nie premierostwa w Warszawie, ale wysokiego stanowiska w Brukseli – stolicy federalnej Europy.
Świadome milczenie Tuska?
Retoryka expose była niewątpliwie interesująca, jednak warto zwrócić uwagę na to, czego Donald Tusk nie powiedział wprost, a tylko zasygnalizował lub zaszył w dalszych częściach swojego przemówienia. Niedopowiedzianych obszarów było wiele, jednak szczególnie interesujące dla nas w Afirmacji są te dotyczące polityki rodzinnej i moralności publicznej państwa.
Przedstawiając nową minister rodziny, polityki społecznej i pracy, poseł Lewicy, Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, Tusk odniósł się także do “spraw, które są na skrzyżowaniu kilku resortów”. Słowa te dotyczyły tzw. praw kobiet, czyli, co sam premier zaznaczył po chwili, po prostu kwestii aborcji. Premier podkreślił, że sejm czeka jeszcze “uczciwa” debata na temat tego, “jak przywrócić” aborcję. Dodał także, że “ministry będą współpracowały, by niezależnie od tego, co ustawowo będzie możliwe”, kobiety “odczuły natychmiast zasadniczą różnicę także w kwestii rozumienia macierzyństwa, także w kwestii rozumienia kobiet w ciąży, przyszłych matek i również tego bardzo bolesnego dzisiaj problemu w Polsce, jakim jest prawo do legalnej i bezpiecznej aborcji w sytuacji, która tego wymaga.”
Donald Tusk, gdy mówił o “ministrach” miał na myśli oprócz Agnieszki Dziemianowicz-Bąk prawdopodobnie także Katarzynę Kotulę, minister ds. równouprawnienia, być może także Izabelę Leszczynę, minister zdrowia, a zapewne również minister edukacji Barbarę Nowacką. Patrząc na ten wieloresortowy zespół, trzeba się spodziewać już niedługo, szybko wdrażanego pozaustawowego przyzwolenia państwa na maksymalizację dostępności zabójstwa prenatalnego.
CZYTAJ TAKŻE: Aborcja to nie rozwiązanie! Zobacz i podaj dalej poradnik dla kobiet w „trudnej ciąży”
Zapowiedź nacisków i omijania konstytucji?
Z dalszych słów Tuska wynika też wyraźnie, że zarówno prokuratorzy, jak i lekarze muszą się spodziewać nacisków ze strony czynników politycznych, by ignorować w przypadku nienarodzonych dzieci prawo człowieka do życia oraz ustawę o ochronie życia poczętego. Zapewne od nauczycieli będzie się wymagało, by promowali zabijanie dzieci jako przynajmniej neutralne moralnie. Warto przyglądać się temu, jak sprofilowane zostanie pod tym względem ministerstwo edukacji. Jednym zdaniem można powiedzieć, że Tusk zapowiada zainicjowanie procesów mających udrożnić drogi praktycznego omijania praw człowieka, konstytucji i orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w tej kwestii.
Słowa mówiące o “aborcji w sytuacji, która tego wymaga” obecnie, gdy stan prawny w zakresie ochrony życia w Polsce jest wystarczająco precyzyjny, najprawdopodobniej kamuflują już podjętą w kręgu rządowym decyzję o przyzwoleniu na poszerzenie subiektywnie motywowanej dostępności aborcji i “edukowanie” młodych pokoleń do ignorowania życia dzieci poczętych jako wartościowego. W sensie etycznym, przy współczesnej świadomości nauki odnośnie specyfikacji rozwojowej nie tylko embrionu, ale i zarodka ludzkiego, oznacza to regres moralny do czasów przednaukowej, a jednocześnie post-metafizycznej ignorancji. Niestety przedstawia się nam ten regres jako postęp.
Czy czeka nas aborcyjna bezkarność?
“My od pierwszego dnia przystąpimy do konkretnych, precyzyjnych działań, czy to będzie prokuratura, czy to będzie szpital, czy to będzie szkoła; działań, dzięki którym kobiety natychmiast odczują radykalną poprawę, jeśli chodzi o ich prawa […]” – powiedział premier Tusk.
Ponieważ wspomniana została w kontekście aborcji także prokuratura, można się spodziewać, że aborcyjną bezkarność ma zapewnić nowy minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Tusk określił Adama Bodnara podczas expose mianem “niezależnego z natury”, tylko dlatego, że pozostaje on politykiem bezpartyjnym. Można się jednak spodziewać, że w rzeczywistości Bodnar będzie “superministrem” od “rekonstrukcji” praworządności. Niewykluczone, że to właśnie Bodnar otrzyma, być może obok Władysława Kosiniaka-Kamysza, szefa ministerstwa obrony narodowej i wicepremiera, najwięcej sprawczej władzy politycznej w nowym rządzie – zaraz po premierze.
Ten wybór na ministra sprawiedliwości nie jest przypadkiem, Bodnar na dziś to prawdopodobnie najbardziej wpływowy ideolog lewicy w naszym kraju. Jego czyny mówią zresztą same za siebie. Przez lata, gdy pełnił funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich, nigdy nie wstawił się za prawami osób nienarodzonych, choć powinno to być oczywiste w sytuacji niekonstytucyjności niektórych zapisów ustawy o ochronie życia. Nie wstawił się także nigdy za katolikami, gdy ich uczucia religijne były wielokrotnie znieważane, czy gdy musieli patrzeć na znieważanie przedmiotów kultu religijnego.
CZYTAJ TAKŻE: Patomarketing lokalu „Madonna”. Lekceważenie uczuć religijnych ludzi wierzących jest przemocą
Największy wysiłek Tuska
Trzeba też dodać, że żadna z zasygnalizowanych przez Donalda Tuska w expose spraw nie została przedstawiona jako wymagająca tak spektakularnych działań i wysiłku jak doprowadzenie do większej dostępności zabijania dzieci nienarodzonych. Tylko tu przedstawiony został zarys programu, który wymaga wysiłku od wielu resortów.
Podsumowując, jeśli chodzi o problematykę dotyczącą szeroko rozumianego życia rodzinnego Tusk potwierdził zachowanie redystrybucji środków w postaci programu 800+ czy wprowadzenie babciowego. To świadczenie w wysokości 1500 złotych, które otrzymają matki po urlopie macierzyńskim albo jeszcze w jego trakcie, podejmujące pracę zawodową. Jednak na dziś trudno oprzeć się wrażeniu, że największy wysiłek ma być włożony w to, by w Polsce rodziło się mniej dzieci. Nie dziwi zatem, że kwestia dramatycznego stanu polskiej demografii w ogóle nie pojawiła się wystąpieniu premiera. Od premiera nie dowiedzieliśmy się też nic o tym, jak będzie wyglądała edukacja; tego możemy się tylko domyślać na podstawie poglądów i niedawnego wystąpienia nowej minister, które wymaga osobnej analizy. Nie usłyszeliśmy też nic o mieszkalnictwie, które jest jednym ważniejszych problemów, szczególnie dla młodych rodzin.
W expose nie pojawiły się także oczekiwane przez posłów Lewicy odniesienia do agendy politycznego ruchu homoseksualnego. Nie było zapewnień ani o przyspieszeniu w tej sprawie, ani o kontynuowaniu zachowawczej polityki PiS. Można się jednak spodziewać, że lewicowo-liberalny rząd Tuska będzie w tym obszarze działał w ciszy, np. realizując bez sprzeciwu wyroki europejskich trybunałów i wytyczne czynników politycznych w Brukseli. Nawet jeśli wyższość polskiego prawa nad unijnym nie będzie kwestionowana w teorii, w praktyce będzie się to działo.
Można powiedzieć, że Tusk dokonał rzeczy niezwykłej. Uczynił z możliwości zabijania polskich dzieci swoją najważniejszą propozycję dla rodzin w naszym kraju. Jest zatem jasne, że liczba przypadków przemocy wobec dzieci, przemocy skutkującej śmiercią, w najbliższym czasie drastycznie wzrośnie. Trudno mieć co do tego jakiekolwiek złudzenia.
OGLĄDAJ TAKŻE: