Obecnie coraz częściej mamy do czynienia z zalewem dekonstrukcji tradycyjnych wartości, a nawet fundamentów społeczeństwa (w tym rodziny), w których to procesach aktywnie uczestniczy część polskich artystów i placówek kultury.
Sztuka często wręcz za cel stawia sobie obalanie kolejnych tabu i przekraczanie granic (potwierdza to 69% polskich artystów[1]). Szokowanie bierze często górę nad sensem. Przemoc, nagość, wulgaryzmy, obrażanie uczuć religijnych, treści kontrowersyjne czy jawnie seksualne spotykają nas, nasze rodziny i przyjaciół w teatrach, muzeach czy galeriach sztuki. Wszystkie zaś próby społecznego oporu są stopowane i kwitowane zarzutem o próbach cenzury sztuki. Może więc oznaczanie treści byłoby dobrym wyjściem?
Agnieszka Marianowicz-Szczygieł zaprasza do dyskusji pod już przedkładanym decydentom, ale jeszcze niewdrożonym pomysłem, który być może byłby tu rozwiązaniem. Zobacz wideofelieton:
CZYTAJ TAKŻE: Upadek sztuki a definicja sztuki. Za co płacimy artystom?
CZYTAJ TAKŻE: Kino NIE-letnie: Sztuka i czarna dziura, w której znikają miliony
[1] Raport „Sytuacja artystów w Polsce”, Narodowe Centrum Kultury 2017.