Hasło „Zrównoważony rozwój” pojawiło się kilkadziesiąt lat temu. Wtedy oznaczać miało ideę gospodarowania zasobami ziemi w taki sposób, by zostawić je w stanie lepszym lub porównywalnym do tego, w jakim przekazały je nam poprzednie pokolenia. Z czasem jednak wspomniane sformułowanie nabierało coraz szerszego znaczenia. Artykuł piąty polskiej Konstytucji, który określa podstawowe zadania niepodległego państwa, wygląda tak, jakby ktoś w ostatniej chwili dopisał, że Rzeczpospolita Polska „zapewnia ochronę środowiska, kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju”.
Sąsiedztwo w jednym zdaniu z kwestiami ochrony środowiska sugeruje, że pojęcie zrównoważony rozwój dotyczy tylko kwestii ochrony przyrody. Dziś wiemy, że tak nie jest. Jego definicję zaczęto rozszerzać o kwestie dotyczące edukacji, kultury i całą rzeczywistość społeczną. Już w celach milenijnych ONZ zasada zrównoważonego rozwoju została odpowiednio rozwinięta tak, że dotyczyła również kwestii społecznych. Natomiast w Agendzie ONZ 2030 cele zrównoważonego rozwoju zawierają także politykę gender i tzw. zdrowie reprodukcyjne, czyli dostęp do aborcji.
Dziś wiemy, że ośrodkiem, który propaguje idę zrównoważonego rozwoju, nadając mu coraz to szerszy, coraz bardziej holistyczny wymiar, jest Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, a ściślej grono jego ideologów, których skupił wokół siebie Klaus Schwab.
O idei zrównoważonego rozwoju, szczególnie w kontekście edukacji, rozmawiałem kilka tygodni temu z Arkadiuszem Stelmachem ze Stowarzyszenia im. ks. Piotra Skargi, jednym z inicjatorów powstania szerokiego raportu na ten temat. Zapraszam do oglądania:
OGLĄDAJ TAKŻE:
CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Javier Milei o aborcji: “krwawa agenda”