Podpis i pieczęć to była ich najlepsza broń, a swoją batalię toczyli przy biurkach. Poznaj nieznane wątki II wojny światowej. Poczuj nieustanny wyścig z czasem, gdzie stawką było uratowanie przed Zagładą tysięcy ludzi. W samej tylko placówce w Szwajcarii ocalono 8 tysięcy osób!
Od Japonii po Szanghaj, od Stambułu po Budapeszt i Berno w Szwajcarii – polscy dyplomaci starali się pomagać Żydom. Czasem musieli np. negocjować z innymi (sceptycznie zazwyczaj nastawionymi) dyplomatami. Udawało się załatwić wizy wjazdowe czy paszporty do USA, Kanady, Wielkiej Brytanii czy Australii, a nawet Paragwaju, Hondurasu czy Argentyny i wielu innych krajów. Tadeusz Romer, Wojciech Rychlewicz, Aleksander Ładoś, Stefan Ryniewicz, Juliusz Kuhl, Konstanty Rokicki, Henryk Sławik, Feliks Chiczewski – oto nazwiska bohaterskich polskich dyplomatów, którzy w trakcie II wojny światowej ratowali Żydów na skalę wręcz masową. Niestety, to także nazwiska bohaterów przez lata zapomnianych.
CZYTAJ TAKŻE: „Zawołani po imieniu” – ocaleni od śmierci przez zapomnienie
W placówce Instytutu Pileckiego przy Krakowskim Przedmieściu 11 (Galeria „DeBeKa”) otwarta jest wyjątkowa wystawa o mało znanym wątku z historii nie tylko Polski – mianowicie o służbach dyplomatycznych, które włączyły się w akcję ratowania Żydów podczas II wojny światowej. Co zwraca uwagę, to skala tego przedsięwzięcia – dzięki służbom dyplomatycznym możliwe było masowe podrabianie paszportów, świetnie zorganizowana pomoc humanitarna, a potem emigracja jako forma ucieczki sprzed luf niemieckich karabinów. Na wystawie pieczołowicie udokumentowano nie tylko działalność dyplomatów z Polski, ale także ze Szwajcarii, Szwecji czy Japonii. W gablotach widzimy zdjęcia czy osobiste pamiątki i wyrazy wdzięczności od uratowanych.
Epopeja w odcinkach na Dalekim Wschodzie
W 1941 roku w sowieckim Władywostoku, dzięki pomocy polskiego dyplomaty Tadeusza Romera, żydowscy uchodźcy (nie bez przeszkód) wsiadają na statki płynące do Japonii czy Szanghaju. Romer szczególną troską otacza kadrę i uczniów ze szkół rabinicznych. Po wojnie jesziwa (szkoła talmudyczna) Mir, która odtwarza swoją działalność w USA i Izraelu, jest jedyną, która przetrwała Zagładę. Dla Romera niesienie pomocy nie było pierwszyzną, wcześniej wspierał aktywność charytatywną Henryka Sienkiewicza. Swoją działalność Romer prowadzi kolejno w kilku polskich placówkach na Dalekim Wschodzie.
„Chciałbym mieć paszport Paragwaju, złoty i wolny jest to kraj”
Tak pisał w swoim wierszu Władysław Szlengel, dając upust powszechnemu w czasach okupacji pragnieniu żydowskiego serca. Niestety, sam nie doświadczył wspomnianego przywileju i zginął w getcie warszawskim.
Największą “dyplomatyczną” akcję ratowania Żydów przeprowadziła tzw. grupa Ładosia w szwajcarskim Bernie. Oprócz Aleksandra Ładosia w akcji wzięli udział także: Juliusz Kühl – poseł RP w Bernie, Stefan Ryniewicz, Konstanty Rokicki, a także Abraham Silberschein oraz Chaim Eiss (Polacy blisko współpracowali z organizacjami żydowskimi).
CZYTAJ TAKŻE: “Kino NIE-letnie”: „Za bochen chleba” – chleb za życie i życie za chleb
Każda historia ma swoją wagę. Leo Weingart po tym, jak władze sowieckie przestają uznawać polskie paszporty, ma problem z opuszczeniem Lwowa. Dzięki polskim dyplomatom dostaje paszport Paragwaju. Udawało się tym sposobem wyciągać ludzi nawet z warszawskiego getta, a potem Pawiaka, jak w przypadku Gutty Eisenzweig. Aleksander Ładoś posuwa się tak daleko, że udostępnia organizacjom żydowskim szyfry dyplomatyczne, dzięki czemu możliwy jest kontakt z USA.
Zaginiony pociąg i zlikwidowany grób
Chwile grozy przeżywają wszyscy zaangażowani, gdy latem 1943 szwajcarska policja dowiaduje się o podróbkach paszportów i głównej roli poselstwa RP. Aby uśpić czujność władz paszporty są antydatowane. Afera „Hotelu Polskiego” sprawia, że część Żydów, pomimo paszportów krajów neutralnych, zostaje wywieziona do obozów koncentracyjnych. Inny wątek to wymiana jeńców na granicy szwajcarskiej, zaginiony pociąg czy niemiecka inspekcja w obozie przejściowym, gdy Paragwaj wstrzymuje uznanie paszportów.
Konstanty Rokicki osobiście wypełnia podrobione paszporty danymi i musi wyjaśniać potem wszelkie nieścisłości. Rokicki, który wskutek panowania w Polsce komuny jest pozbawiony prawa do emerytury, umiera w 1958 roku skrajnym ubóstwie. 20 lat później jego grób zostaje zlikwidowany. Dopiero w 2018 r. dyplomata zostaje właściwie uhonorowany. Osobny wątek to Archiwum Eissa, czyli bezcenne zbiory, dokumentujące działalność grupy Ładosia (obecnie dostępne w muzeum w Auschwitz-Birkenau). Podkreślmy: A. Ładoś miał na swoją działalność zgodę od polskich władz w Londynie.
Adampol w Turcji i Dom Sierot Polskich na Węgrzech
W Stambule Wojciech Rychlewicz, wobec limitów władz tureckich na pobyt Żydów w całym kraju (200 osób!) i kłopotów z wizami tranzytowymi, decyduje sie na akt desperacji – poświadcza fałszywie, że ratowani przez niego są chrześcijanami. Wspiera go ksiądz Antoni Wojdas: razem pomagają kilkuset osobom. W pamiątkowej księdze gości wpisuje się z wdzięcznością między innymi Marian Hemar. Pod Stambułem już od XIX wieku istnieje polska miejscowość: Adampol, teraz “jak znalazł”. Osobna karta pomocy to np. Dom Sierot Polskich na Węgrzech. 100 dzieci i ich żydowscy wychowawcy otrzymują tu „aryjskie” papiery. Na Węgrzech opiekę nad wieloma polskimi uchodźcami, wśród których znajduje się kilkunastotysięczna grupa polskich Żydów, roztacza Henryk Sławik.
***
Łącznie dyplomaci z Grupy Ładosia uratowali 8 tysięcy osób, z czego, jak się przypuszcza, około 2-3 tys. udało się przeżyć wojnę, a jak dotąd udało się już potwierdzić dane 868 osób. Na wystawę: „Decyzja: ratować ludzi!” zapraszamy do Galerii „DeBeKa” (najlepiej całymi rodzinami). Adres: Krakowskie Przedmieście 11, godz. 10-18 (czynne codziennie). Wystawa jest bezpłatna.
OGLĄDAJ TAKŻE: