Relacje Stolicy Apostolskiej z komunistycznymi Chinami za pontyfikatu
papieża Franciszka stanowią jeden z najistotniejszych i najbardziej
zagadkowych aspektów watykańskiej polityki zagranicznej. Pod koniec
października 2024 r. Watykan i Pekin przedłużyły obowiązywanie
budzącego wiele kontrowersji porozumienie na kolejne cztery lata.
Porozumienie zawarte w 2018 roku, którego treść do dziś pozostaje
owiana tajemnicą, miało na celu normalizację relacji pomiędzy
państwami i uregulowanie kwestii nominacji biskupów. Warto dodać, że
Watykan i Pekin nie utrzymują normalnych stosunków dyplomatycznych.
Oczekiwano także, że poprawie ulegnie sytuacja katolików w Chinach,
jednak nic takiego nie nastąpiło. Zamiast tego porozumienie spotkało się
z falą krytyki i budzi szereg pytań, na które Watykan nie udziela jasnych
odpowiedzi.
Tajemnicza treść i brak efektów
Największą niewiadomą pozostaje treść porozumienia, któremu
towarzyszą jedynie zdawkowe komunikaty o przedłużeniu jego
obowiązywania. Niepokój budzi fakt, że strona chińska nie przestrzega
nawet tych ustaleń, co do których pewne informacje zostały mediom
udzielone. Przykładem może tu być dokonane przez Pekin samowolne
mianowanie biskupa Szanghaju w 2023 roku, które ostatecznie zostało
zaakceptowane przez papieża Franciszka “dla wyższego dobra”.
Równocześnie Watykan konsekwentnie unika jakiejkolwiek krytyki pod
adresem Pekinu. Zamiast tego, w przestrzeni publicznej pojawiają się
zapewnienia o “budowaniu zaufania i pokoju”, retoryka ta jednak nie
znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości. A przecież powodów do
reagowania jest wiele. Chiny w ostatnich latach zaostrzyły prawo
dotyczące wspólnot religijnych, co w praktyce oznacza dalsze
ograniczenie wolności religijnej także dla katolików.
Trwa także czystka etniczna muzułmańskich Ujgurów. Jej brutalność
wręcz wymaga, by autorytet moralny jaki ma papiestwo został w tej
sprawie uruchomiony. Nic takiego się nie dzieje.
Ustępstwa Watykanu i sinizacja
Porozumienie z 2018 roku zostało okupione daleko idącymi ustępstwami
ze strony Stolicy Apostolskiej. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych
punktów jest uznanie biskupów pochodzących z Patriotycznego
Stowarzyszenia Katolików Chińskich (CPCA), struktury w pełni
kontrolowanej przez komunistyczne władze.
Do 2018 roku hierarchowie z CPCA osadzani na stolicach biskupich
przez państwo podlegali ekskomunice. Papieże uznawali jedynie Kościół
podziemny, lojalny wobec Rzymu. Porozumienie zakończyło tę politykę,
co dało Pekinowi niemal wolną rękę w kształtowaniu katolickiej hierarchii
w Chinach za pomocą struktur CPCA. Zdaniem krytyków, takich jak
kardynał Joseph Zen z Hongkongu, działanie papieża jest niczym innym
jak zdradą katolików, którzy przez dziesięciolecia stawiali opór
chińskiemu totalitaryzmowi.
Dodatkowo aktualnie w Chinach forsowana jest polityka tzw. sinizacji
religii. Ma ona na celu podporządkowanie wszystkich religii ideologii
komunistycznej i interesom państwa. W tym kontekście ustępstwa
Watykanu wydają się tym bardziej niezrozumiałe.
Realpolitik czy naiwność?
Polityka Watykanu wobec Chin budzi skojarzenia z Ostpolitik kardynała
Agostino Casarolego, który w latach 60. i 70. XX wieku forsował politykę
odprężenia w relacjach z krajami komunistycznymi. Taktyka ta okazała
się jednak nieskuteczna, a w wielu przypadkach wręcz szkodliwa dla
Kościoła. Podobnie jak wówczas, obecne działania Stolicy Apostolskiej
cechuje naiwna wiara w możliwość dialogu z reżimem totalitarnym.
W przeszłości komuniści chętnie wykorzystywali bezpośrednie relacje ze
Stolicą Apostolską by mocniej podporządkowywać sobie lokalne
Kościoły i społeczności wiernych. Także tajność porozumienia nie jest
czymś nowym. Treści porozumienia zawartego w 1964 roku pomiędzy
Casarolim i komunistycznymi władzami Węgier jest objęta klauzulą
tajności aż do roku 2073.
Krytyka i zdrada
Porozumienie z Chinami spotkało się z ostrą krytyką ze strony części
hierarchów i komentatorów, którzy – jak kardynał Zen – zarzucają
Watykanowi naiwność, a nawet zdradę katolików w Chinach.
Kardynał George Pell, jeden z najbardziej prominentnych krytyków
porozumienia, trafnie zauważył, że jeśli umowa nie przynosi żadnych
pozytywnych rezultatów, a wręcz pogarsza sytuację, to muszą istnieć
jakieś ukryte powody, dla których jest podtrzymywana. Kardynał Joseph
Zen, konsekwentny przeciwnik watykańskiej polityki ustępstw wobec
Pekinu, porównuje działania papieża Franciszka do kapitulacji.
W jednej z wypowiedzi stwierdził wręcz, że Papież oddał w ręce
prezydenta Xi Jinpinga klucze do Królestwa Niebieskiego. Rzeczywiście,
uznanie biskupów pochodzących z CPCA oznaczania oddanie władzy
duchowej na chińskim Kościołem w ręce Partii Komunistycznej.
Dziennikarz Spectatora w jednym ze swoich podcastów podniósł
podejrzenie o istnieniu niejawnych układów finansowych między
bankrutującym Watykanem a Pekinem.
Fałszywa narracja o kontynuacji
Wbrew rzeczywistości watykańscy dyplomaci starają się przekonywać,
że obecna polityka wobec Chin jest kontynuacją działań poprzednich
papieży. Jest to jednak narracja fałszywa, gdyż Benedykt XVI w swoim
liście do chińskich katolików z 2007 roku jednoznacznie wykluczył
możliwość uznania CPCA. Także Jan Paweł II stawiał na budowanie
relacji z poszczególnymi narodami i Kościołami lokalnymi, a nie z
rządzącymi nimi dyktaturami. W efekcie, katolicy z chińskiego Kościoła
podziemnego, podobnie jak niegdyś wierni w krajach bloku sowieckiego,
czują się zdradzeni przez Stolicę Apostolską.
Nawrócenie Chin?
Porozumienie Watykanu z Chinami z 2018 roku zamiast przybliżyć
normalizację stosunków i poprawić sytuację katolików, doprowadziło do
pogłębienia podziałów i nasilenia represji. Polityka ustępstw wobec
reżimu komunistycznego, motywowana zapewne chęcią dialogu i
naiwną wiarą w możliwość nawrócenia Chin, okazała się fiaskiem.
Niestety, tajemnica, jaka otacza treść porozumienia, brak
transparentności ze strony Watykanu i milczenie w obliczu łamania praw
człowieka przez władze chińskie, podważają i tak nadszarpniętą w
ostatnich latach wiarygodność Stolicy Apostolskiej i rzucają cień na jej
autorytet.