Przechodząc dziś rano przez Plac Zamkowy widziałem przygotowania do uroczystych obchodów Narodowego Święta 3 Maja, w tym oczywiście samochody policyjne i posterunki.
Uświadomiłem sobie, że świętowanie tego dnia nie jest wcale takie oczywiste. To, że za kilkadziesiąt minut, na tym placu, w podniosłej atmosferze władze niepodległego państwa będą celebrować obchody uchwalenia przed 232 laty konstytucji, że wszystko się rozegra, tak jak przed wiekami, między Zamkiem Królewskim i katedrą św. Jana, to sprawa wielkiej wagi.
3 maja: świętowanie legalne i zabronione
Po pierwsze, licząc od pierwszej manifestacji, zwołanej przez Romana Dmowskiego w 1891 roku, w setną rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja, więcej tych kolejnych rocznic przypadało w czasach niewoli niż tych legalnych obchodów, gdy mieliśmy swoje niepodległe państwo. W II Rzeczypospolitej obchodzone było od 1919 do 1939 r. Po wejściu Sowietów świętowano tylko raz, w 1946 roku, a teraz 3 maja celebrujemy od 1990 roku. Jeżeli zatem uznamy, że burzliwe, patriotyczne demonstracje z 1891 roku to początek świadomego, choć nielegalnego upamiętniania rocznicy ogłoszenia konstytucji, łącznie na okresy niewoli i okupacji przypada 77 lat, a na okresy niepodległości zaledwie 55.
Zima wasza, wiosna nasza
Z tym dniem wiążą się moje osobiste wspomnienia. Od wprowadzenia stanu wojennego żyliśmy hasłem „Zima wasza, wiosna nasza”. Już 1 maja 1982 r. w wielu miastach udało się manifestacjami “Solidarności” zakłócić lub, tak jak w Trójmieście, wręcz sparaliżować komunistyczne obchody Święta Pracy. Ale wiadomo było, że manifestacje wolnościowe będą miały miejsce także 3 maja.
Już w ostatnich dniach kwietnia czuć było napięcie. Po ulicach Warszawy gęsto jeździły samochody MO, w tym zomowskie “budy”, a nad miastem widziano helikoptery. Rankiem Starówka obstawiona była ze wszystkich stron oddziałami ZOMO. Przed katedrą wąskie uliczki szczelnie wypełniała rzesza wiernych. Dziś, po latach, wiemy, że zgromadziło się nas wtedy ok. 10 tysięcy uczestników.
Po mszy, skandując i śpiewając, ruszyliśmy na Plac Zamkowy, gdzie czekały już milicyjne blokady. Manifestantów przywitały polewaczki. Strzelano z petard łzawiących. Gdy zbiegliśmy schodami w dół, przez trasę WZ na Wybrzeże Kościuszkowskie, stanęliśmy oko w oko z konnymi oddziałami milicji. Zmoczeni armatkami wodnymi, ze łzawiącymi oczami, nie uświadamialiśmy sobie wtedy, że naszym udziałem w demonstracji wpisaliśmy się w tradycję, która sięga daleko głębiej niż czasy “Solidarności”.
Między zamkiem a katedrą
Wspomniana manifestacja w setną rocznicę uchwalenia konstytucji, którą 3 maja 1891 roku zwołały środowiska narodowe, przebiegała bardzo podobnie. Najpierw, w katedrze św. Jana sprawowana była msza św. za Ojczyznę, potem pochód kierował się na Trakt Królewski. Uczestnikom w niewielkich grupach udało się przejść bez zakłóceń do Ogrodu Botanicznego, by złożyć kwiaty przy rozwalonych fragmentach rozpoczętej w 1792 r., niedokończonej budowy Świątyni Opatrzności Bożej, nazywanej potocznie „kapliczką”
Po południu ponownie do tego miejsca w Ogrodzie Botanicznym zaczęli nadciągać demonstranci. Składano kwiaty, rozdawano patriotyczne ulotki i odezwy. Gęstniejący z każdą chwilą tłum ruszył ze śpiewem Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem na Plac Zamkowy do katedry, gdzie zaplanowane było uroczyste odśpiewanie Boże coś Polskę – pieśni niewykonywanej publicznie w Warszawie od Powstania Styczniowego.
Na pl. Zamkowym oberpolicmajster N. Klejgels zaczął wzywać demonstrantów do rozejścia się, a gdy nie było reakcji, z Zamku Królewskiego wypadli Kozacy – straż generała-gubernatora Iosifa Hurki – którzy nahajkami rozpędzali uczestników manifestacji. Rozpoczęły się też aresztowania. Wśród aresztowanych znaleźli się m.in. Stanisław Wojciechowski, późniejszy prezydent Rzeczypospolitej Polskiej czy student czwartego roku prawa UW Bolesław Bruliński, który kilka dni później – 6 maja – podciął sobie gardło w areszcie.
Ofiary, które rodzą owoce
Pogrzeb zmarłego studenta – ofiary represji carskich – przerodził się w kolejną manifestację, na której zostało aresztowanych 118 osób, wkrótce potem zwolnionych. Wyjątkowa łagodność władz zaborczych wobec uczestników patriotycznych zgromadzeń tłumaczona jest tym, że carska dyplomacja zabiegała w Paryżu o pożyczkę. Tymczasem rządy Francji otrzymywały od konsula w Warszawie szczegółowe informacje o zajściach 3-majowych.
Wielu historyków podkreśla znaczenie tych wydarzeń dla budzenia się świadomości patriotycznej i narodowej Polaków w okresie swoistej apatii po Powstaniu Styczniowym. Wśród części polskich elit dominowały bowiem postawy pozytywistycznej pracy, przy zachowaniu umiarkowanego lojalizmu wobec władz okupacyjnych. Narodowcy zakwestionowali status quo. Demonstracja, będąc pierwszą od czasu Powstania wolnościową i narodową inicjatywą, odbiła się szerokim echem we wszystkich zaborach. Represje natomiast hartowały ducha wolności. Konsolidując środowiska patriotyczne, stały się ważnym doświadczeniem pokolenia, które za dwadzieścia kilka lat sięgnęło po Niepodległość.
Jan Pospieszalski
CZYTAJ TAKŻE: 22 planszówki (i gry) patriotyczne. IPN bawi i edukuje