Naczelny Sąd Lekarski w trakcie czwartkowego (7.07) posiedzenia podjął decyzję o zawieszeniu prof. Janowi Talarowi prawa do wykonywania zawodu na okres jednego roku. Orzeczenie ma związek z wypowiedziami lekarza dot. tzw. “śmierci mózgu”. Co takiego, budzącego lęk części środowiska medycznego powiedział prof. Talar?
W wywiadzie dla TV Trwam z 1 września 2020 r. medyk stwierdził m.in.: “Lekarz, który raz uratował ludzkie życie uznawane przez innych za niebędące już życiem; lekarz, który doskonali się z każdym nowym pacjentem, przy nowych dokonaniach rozszerza swoje możliwości terapeutyczne, to dla takiego lekarza nie istnieje definicja „śmierci mózgu”. Miałem pacjentów, gdzie pół mózgu zostało na zewnątrz i jeżeli ci ludzie żyją, są sprawni intelektualnie (może nie zawsze fizycznie), to czy można tutaj mówić o definicji „śmierci mózgowej”? Ja takiej definicji nie powiedziałem i nigdy nie powiem” (obszerne fragmenty rozmowy można znaleźć TUTAJ).
W listopadzie ub.r. Okręgowy Sąd Lekarski w Bydgoszczy uznał prof. Talara winnym “wprowadzenia w błąd opinii publicznej oraz podważenia zaufania do zawodu lekarza i naruszenia jego godności”, wymierzając mu karę nagany. Od tamtej decyzji odwołał się zarówno sam oskarżony, jak i okręgowy rzecznik odpowiedzialny zawodowej. Od czwartkowego wyroku zawieszającego na rok prawo do wykonywania zawodu prof. Talar może złożyć wniosek kasacyjny do Sądu Najwyższego.
“Jeżeli człowiek przez całe życie ratuje życie ludzkie, to – najdelikatniej mówiąc – powinien mieć szacunek… Jeżeli uratował tysiąc osób, z czego setki miały nie żyć – jest to tym większy powód do zadowolenia. Tymczasem jeżeli pozbawia się go prawa do wykonywania zawodu, to karze się w pierwszej kolejności chorych. Nikt nie będzie chciał im pomóc, bo będzie się bał. Już do tej pory właściwie nikt im nie pomagał, teraz – tym bardziej” – skomentował czwartkowe orzeczenie lekarz w rozmowie z portalem PCh24.pl.
CZYTAJ TAKŻE: Urodził się praktycznie bez mózgu. Dziś uczy się czytać i pisać