Żadne czary nie przywrócą życia. Nawet jeśli czarodziejem jest dziecko, a śmierć poniosła jego matka. „Kajtek Czarodziej” w reż. Magdaleny Łazarkiewicz to pod pozorem lekkiego kina przygodowego dla rodzin, zestaw mocnych i… nie do końca zrozumiałych treści.
Tajemnicza skrzynia na strychu, do którego prowadzą skrzypiące schody. Szkolne przyjaźnie i podwórkowe wygłupy. Odwieczny spór uczniowie – nauczyciele, czworonożny przyjaciel i trochę dowcipu. W tej familijnej opowieści wiele jest elementów, które mogłyby sugerować, że to niczym nie zaskakująca fabuła dla rodzin. Tymczasem jest inaczej. Twórcy pracując nad filmem sięgnęli po powieść Janusza Korczaka „Kajtuś Czarodziej”. Film nie jest z pewnością ekranizacją książki, a tylko inspiracją.
Kajtek żyje w starej kamienicy z babcią i ojcem. W domu brakuje mamy, wynalazczyni, która zginęła w nie do końca jasnych okolicznościach. Jej śmierć miała związek z eksperymentem, który wykonała. Eksperymentem na styku czarów i nauki. Wkrótce Kajtek też zrozumie, że i on potrafi posługiwać się czarami. Mądrość Korczaka sprawiła, że fabuła osnuta jest wokół walki „ciemności z jasnością”, a czary, choć fascynujące, mogą prowadzić na manowce. Kajtek będzie musiał się przekonać, że lepiej jest korzystać z przyziemnych metod. A bardziej przydatny niż tajemnicze czary może się okazać scyzoryk od przyjaciela.
O ile Korczak dość jasno stawiał granicę między dobrem a złem, o tyle filmowcy powołujący się na jego powieść z nieco większą fascynacją wchodzą w świat magii. Nie wiemy, czy karlica zamykająca energię w supełku tylko niewinnie żartuje. Nie wiemy na pewno, czy jest przyjacielem, czy wrogiem. O ile u Korczaka łatwo jest poczuć, że czary wymykają się spod kontroli i to stanowi o zagrożeniu, które niosą, o tyle w filmie więcej jest niejasnego flirtu z magią, która sama w sobie nie musi być zła. Wszystko zależy od tego, w czyje ręce trafi. To tylko pozornie subtelna różnica. Kontrowersji jest więcej. Zdanie: „człowiek to człowiek. Wszystko jedno do jakiego Boga się modli” też zdaje się być relatywizujące, jeśli jest podane w takim dokładnie brzmieniu, bez szerszego kontekstu – choćby prawa do szacunku dla każdego człowiek. Trzymamy więc kciuki, by film utrwalił w głowach młodych widzów inne wartości, które w ślad za Korczakiem niesie „Kajtek Czarodziej”, jak choćby ta, że siłę należy wykorzystać do pomagania słabszym, a nie przeciwko nim.
Sylwia Kołodyńska
CZYTAJ TAKŻE: „Alkohol zabija rodzinę. Jesteśmy upiorami” – mocny przekaz serialu „Informacja zwrotna”