Reem Alsalem, pełnomocniczka ONZ ds. przemocy wobec kobiet i dziewczynek, po raz kolejny wystąpiła w obronie kobiet atakowanych i napastowanych przez transseksualistów.
„Jestem zaniepokojona kurczącą się przestrzenią w kilku krajach Globalnej Północy, w której kobiety i organizacje feministyczne oraz ich sojusznicy mogą gromadzić się i pokojowo wyrażać, domagając się poszanowania ich potrzeb ze względu na płeć lub orientację seksualną” – powiedziała Alsalem w wydanym oświadczeniu.
Urzędniczka zabrała głos w odpowiedzi na szereg napaści na demonstracje kobiet, do jakich doszło m.in. w Australii, Nowej Zelandii, Szkocji i USA. Sprawcami ataków byli przedstawiciele organizacji zrzeszających transseksualistów, którym nie spodobało się, że kobiety protestują przeciw najściom ze strony osób trans, do jakich coraz częściej dochodzi w damskich toaletach.
Kobiety porównane do nazistów
Wśród osób, które doświadczyły napaści ze strony transseksualistów, znalazła się m.in. znana w USA pływaczka Riley Gaines, otwarcie protestująca przeciw startom transseksualnych mężczyzn w żeńskich zawodach sportowych. Gaines została, przy bezczynności policji, zwyzywana i poszarpana przez członków organizacji LGBT protestujących przeciw jej spotkaniu ze studentami Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco.
Do podobnych ekscesów dochodziło również na feministycznych wiecach w Australii i Nowej Zelandii, organizowanych w ramach akcji „Pozwól kobietom mówić”. Bierność funkcjonariuszy pozwoliła tam agresywnym transseksualnym działaczom na opluwanie i popychanie manifestantek. Działaczki na rzecz bezpieczeństwa i prywatności kobiet spotykają się też z licznymi atakami w internecie, gdzie transseksualiści porównują je m.in. do nazistów.
Czy ONZ zaczął dostrzegać absurdy politpoprawności?
„Niepokoi mnie częsta taktyka kampanii oszczerstw przeciwko kobietom, dziewczętom i ich sojusznikom (…). Nazywanie ich „nazistami”, „ludobójcami” lub „ekstremistami” jest środkiem ataku i zastraszania, mającym na celu powstrzymanie kobiet od mówienia i wyrażania swoich poglądów” – skomentowała ten stan rzeczy Reem Alsalem.
Kobiety protestujące przeciw najściom na swoje szatnie i toalety spotykają się zdaniem Alsalem z „cenzurą, nękaniem prawnym, utratą zatrudnienia, utratą dochodów, usunięciem z platform mediów społecznościowych, blokadą wystąpień oraz odmową publikowania wniosków i artykułów z badań naukowych”. Szczególnie głośny był tu przypadek australijskiej posłanki Moiry Deeming, która za udział w wiecu w obronie kobiet została wydalona z Wiktoriańskiej Partii Liberalnej.
CZYTAJ TAKŻE: Kolejny eksces z udziałem transseksualisty. Nagi mężczyzna wszedł pod prysznic do nastolatek