Koniec roku szkolnego i wakacje to czas na czytanie książek, na które nie mieliśmy w czasu. Teraz obok chwili na książkowy relaks może to być czas na samokształcenie. Na przykład w zakresie najnowszej historii Polski.
Większość z nas lubi poznawać różne historie z przeszłości. Warto więc zwrócić uwagę na “Historię Polski” profesora Wojciecha Roszkowskiego. Na okładce czytamy: „Lektura obowiązkowa dla studentów historii, prawa, nauk politycznych, stosunków międzynarodowych i innych kierunków humanistycznych, a także przydatna i ciekawa pozycja dla maturzystów oraz wszystkich osób zainteresowanych dziejami Polski w XX i XXI wieku, które chcą zrozumieć mechanizmy współczesnego świata”. Właściwie można w tym miejscu zakończyć recenzję tej książki, bo tymi słowami wydawca, czyli Państwowe Wydawnictwo Naukowe, jednoznacznie potwierdza status publikacji profesora Roszkowskiego.
Jeśli zatem potrzebujemy rzetelnej wiedzy o tym, co się działo z Polską i z naszym narodem w ostatnim stuleciu, to wystarczy tę syntezę kupić i zabrać się do czytania. Ale to nie jest koniec tej opowieści, ponieważ to nie jest książka taka sama jak inne podręczniki historii. Pierwsze jej wydanie ukazało się w „kultowym” roku 1984, w podziemnym (czyli nielegalnym) wydawnictwie, w okresie ciemnej nocy stanu wojennego w Polsce.
Historia Polski po cichu
Młody naukowiec pisał ją w domu po godzinach pracy, w tajemnicy przed wszystkimi oprócz żony, ponieważ groziła mu za to interwencja komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, konfiskata
rękopisu, wyrzucenie z pracy na uczelni oraz zakończenie kariery naukowej na zawsze. Cóż takiego pisał ten niepokorny obywatel PRL?. Nic oryginalnego z pozoru. Pisał prawdę. Prawdziwe dzieje Polski z okresu 1914-1980. Problem w tym, że była to wersja historii najnowszej niezgodna z komunistyczną poprawnością polityczną. Państwowy urząd cenzury decydował o tym, co wolno pisać i mówić, a czego nie wolno nie tylko w mediach czy instytucjach kultury, ale także w publikacjach naukowych. Tylko zakłamana, partyjna wersja historii mogła być publikowana.
Młody doktor Roszkowski zbuntował się przeciw tej dyktaturze partyjnych ciemniaków i dołączył do
nielicznego, ale już działającego środowiska odważnych ludzi, którzy postanowili przełamać monopol partyjnej propagandy. Narażeni na represje: aresztowania, kary grzywny lub wyrzucenie z pracy, pisali i drukowali nielegalne publikacje, tworząc niezależny od komunistów obieg wolnego słowa. Dlaczego Roszkowski ryzykował i dlaczego opisywał najnowsze dzieje Polski?
Autor książki wspomina dziś, że powody były dwa. Pierwszy to narodziny syna i towarzysząca temu
świadomość, że dzieci, gdy dorosną, muszą mieć możliwość poznania prawdziwych dziejów ojczystych. Drugi to wybór na papieża Polaka, Karola Wojtyły. To był znak nadziei, że wszystko jest możliwe. Nawet to, że Polska odzyska niepodległość. Znak symboliczny szczególnie, bo w 1978 roku przypadła 60. rocznica odzyskania przez nasz kraj niepodległości po zaborach. Dlatego prof. Roszkowski zaczął pisać prawdziwą historię narodu, który odzyskał niepodległość po pierwszej wojnie światowej, stracił ją w czasie II wojny światowej, a potem walczył o jej odzyskanie przez 45 lat komuny w czasach PRL. Pierwsze podziemne wydania książki miały niewielkie nakłady, bo w warunkach konspiracji nie było innej możliwości.
CZYTAJ TAKŻE: Święto bardzo Narodowe
Prawdziwa historia
Takie książki ludzie przekazywali sobie w tajemnicy z rąk do rąk, więc każdy egzemplarz mógł mieć 3 lub 5 czytelników, a bywało, że nawet znacznie więcej. Tak czy inaczej tysiące ludzi poznawało prawdziwą opowieść Andrzeja Alberta o walce Polaków o wolne i niepodległe państwo aż do czasu “karnawału” “Solidarności” z lat 1980-1981. Pod wspomnianym pseudonimem ukrywał się Wojciech Roszkowski w nadziei, że nie zostanie namierzony przez Służbę Bezpieczeństwa. To się akurat udało i po 1989, gdy zniknęła cenzura, zaczęły się ukazywać kolejne, tym razem legalne, wydania „Historii Polski” Wojciecha Roszkowskiego.
Ponieważ kłamliwych książek z czasów PRL nikt już nie chciał czytać, zatem w latach 90-tych XX wieku
uczniowie i studenci uczyli się historii najnowszej właśnie z tego podręcznika. Dziś na rynku mamy już dwunaste wydanie tej książki, a łączny jej nakład wynosi około 500 tys. egzemplarzy licząc od 1984 roku. Kolejne wydania są uzupełniane i poszerzane chronologicznie, tak że najnowsze obejmuje okres od 1914 do 2015 roku. Ponieważ uczciwość i rzetelność warsztatowa Roszkowskiego była powszechnie doceniana i respektowana, zatem popyt na jego książkę trwa do dzisiaj.
Dlaczego warto mieć tę „Historię Polski” w domowej bibliotece lub ewentualnie w komputerze? Powodów jest wiele. Ale dwa są szczególnie istotne. Jeden jest taki, że znajomość prawdziwej historii swojego narodu i państwa jest warunkiem jego przetrwania. Jako wspólnota ludzi jesteśmy tym, co pamiętamy. Jeśli chcemy żyć razem na tej samej ziemi, musimy wierzyć, że coś ważnego nas łączy. Coś, co sprawia, że potrafimy się porozumieć, żeby współpracować. Żeby razem zapewnić sobie bezpieczeństwo, wolność i dobre warunki do codziennego życia. To poczucie wspólnoty i chęć współpracy bierze się ze wspólnej tradycji. Tak samo jak w naturalnej, stabilnej rodzinie, gdzie nasza rodzinna historia, wspomnienia i poczucie więzi z tymi, co już odeszli, dają nam motywację do bycia razem i współpracy. Wspólnota narodowa i jej państwo może trwać tylko jeśli mamy poczucie więzi z rodakami i chęć obrony naszego państwa. Bez świadomości narodowej, bez znajomości naszej wspólnej historii wspólnota nie przetrwa, bo
zabraknie motywacji do dalszego trwania.
Przeszłość kształtuje przyszłość
Drugi powód jest taki, że aby zrozumieć co się dziś dzieje w Polsce i wokół Polski, trzeba poznać przyczyny, które zawsze tkwią w przeszłości, bo są rezultatem wcześniejszych zdarzeń oraz decyzji, które ktoś kiedyś podjął. Jeśli chcemy zrozumieć, co się dzieje i czego możemy się spodziewać, to poznanie swojej najnowszej historii jest konieczne, a nie tylko pożyteczne. Jeśli tego nie zrobimy, będziemy zdani na propagandę medialnych celebrytów oraz partyjne przekazy dnia, czyli krótko mówiąc: kłamstwa, półprawdy, manipulacje i pełne pogardy seanse nienawiści, które genialny George Orwell już w latach 40-tych opisał w książce „Rok 1984”. W epoce PRL-u, w tym właśnie roku 1984, młody historyk Wojciech Roszkowski opublikował, poza zasięgiem komunistycznej cenzury, swoją “Historię Polski”.
Dzisiaj powraca niestety ponury cień dyktatury ideologicznej lewicy, “policji myśli” i propagandowego monopolu informacyjnego. Cień, który ogarnia wyższe uczelnie, środowiska naukowe, prawnicze, artystyczne i co gorsza także media, które powinny stać na straży prawdy i zdrowego rozsądku. Lewicowa ideologiczna aberracja, czyli „poprawność polityczna”, staje się normą bezdyskusyjną i narzucaną ludziom przy pomocy instrumentów prawnych i administracyjnych. Kultura “woke”, ideologia LGBT, komunistyczny marksizm i jego mutacje, ateistyczna i materialistyczna filozofia i metodologia w naukach humanistycznych – to wszystko jest dziś traktowane przez znaczną część polskich inteligentów jako źródło prawdy i nowych zasad moralnych, które wypierają z przestrzeni naszego życia Dekalog. Powoli, lecz nieubłaganie efekty tej ideologicznej rewolucji przenikają także do polskiego systemu edukacji. Dziś nie wiemy, jak dalej potoczą się losy naszej wspólnoty narodowej, ale tak czy inaczej domowa edukacja historyczna i szerzej humanistyczna znowu nabiera szczególnego znaczenia.
Polacy w czasach zaborów, okupacji czy komunistycznej dyktatury zawsze potrafili znaleźć sposób, aby wychować kolejne pokolenia młodych niepokornych, którzy nie dali się otumanić propagandzie. Przekazywana w rodzinach prawdziwa historia Polski, tradycja narodowa i kultura były źródłem inspiracji i motywacji do działania w obronie wolności oraz interesów naszej wspólnoty narodowej.
CZYTAJ TAKŻE: Z Rakowieckiej ku Niepodległości” – przypominamy patriotyczne widowisko ku czci Żołnierzy Wyklętych
Omijanie cenzury
Dlatego na przykład powstała “Solidarność”. Ci ludzie, którzy, omijając cenzurę, przełamali monopol informacyjny aparatu komunistycznej propagandy przed 1980 rokiem, mieli w tym swój udział, bo ich podziemne publikacje były czytane w polskich domach. Dziś tamte doświadczenia mogą być znowu potrzebne. Dlaczego? Przykładem może być publikacja pod tytułem “Zatruta Humanistyka”, w której autor opisał przykłady ideologicznej deformacji w nauczaniu szkolnym w PRL, opublikowana poza zasięgiem cenzury w roku 1979. Autorem broszury był historyk Bohdan Cywiński, a wydawcą podziemne pismo „Głos”. Znakomita analiza naukowca, który precyzyjnie pokazywał, jak w dziedzinie w historii i literatury ideologia marksistowska wypacza i fałszuje rzeczywisty i obiektywny obraz przeszłości, pomijając niewygodne fakty oraz tworząc interpretacje przyczyn oraz skutków zdarzeń i zjawisk wynikające z ideologicznych dogmatów, a nie z wyników badań. Ten proceder uprawiali naukowcy, którzy za pieniądze, awanse i rozmaite apanaże powtarzali modne w PRL bzdury narzucane przez ówczesną polityczną poprawność, nawet w sytuacji, gdy sami w te kłamstwa i miazmaty nie wierzyli.
Co gorsza, nauczyciele w szkołach to wszystko przekazywali swoim uczniom. “Zatrutą humanistykę” drukowały także inne wydawnictwa podziemne. Na przykład „Młoda Polska” prowadzona przez młodych opozycjonistów z konserwatywnej organizacji antykomunistycznej „Ruch Młodej Polski”, która wydawała swoje pismo „Bratniak” o profilu narodowo-konserwatywnym. Autor wspomnianej broszury Bohdan Cywiński, wybitny historyk, współpracował między innymi z pismem „Głos” oraz z periodykiem środowiska młodych katolików „Spotkania”, które redagowali i drukowali w podziemiu studenci Katolickiego Uniwersytetu w Lublinie. Tych młodych ludzi łączyła świadomość, że bez walki o wolne słowo i o prawdę o naszej historii i kulturze nie odzyskamy niepodległości.
Wiele wskazuje na to, że w pewnym sensie ta historia się powtarza. Jeśli nie zadbamy o przekazanie młodym Polakom prawdziwego obrazu naszej przeszłości, to tym razem możemy stracić i wolność, i niepodległość. Dlatego warto czytać „Historię Polski” profesora Wojciecha Roszkowskiego. Warto także niejako przy okazji zobaczyć całą listę znakomitych książek tego autora, który do dziś pozostał niepokornym historykiem i który nie kłania się współczesnym idolom.
Co prawda komunistycznej Służby Bezpieczeństwa już nie ma, ale samozwańcza „policja myśli”
tropi jego „myślozbrodnie” nieustępliwie, pisząc mimowolnie nowe karty współczesnej „orwelliady”.
Przeczytaj i podaj dalej.
Krzysztof Baranowski