Istnieje jeden, oczywiście jeden z wielu, ale sprawdzony „w boju”, praktykowany przez rodziców na całym świecie, a jednocześnie najprostszy z możliwych sposób na dobre relacje z dzieckiem.
Dobre relacje to skarb, który przydaje się zwłaszcza w czasie życiowych burz lub ryzyka przejściowej utraty kontaktu z dzieckiem, na przykład z buntującym się nastolatkiem lub zwłaszcza w czasie rodzinnych kryzysów. Wtedy skarb ten przydaje się najbardziej, ale jest on też absolutnie wręcz nieodzowny dla prawidłowego rozwoju dziecka i rodziny. Jest to więc rodzaj inwestycji, kapitału, po który sukcesywnie sięgamy.
Zaleta tego sposobu tkwi nie w jakiejś niezwykłości samej metody, ale w odwoływaniu się do ważnych mechanizmów psychicznych (mówiąc prościej wręcz do definicji miłości), a z drugiej strony do kwestii na wagę złota, czyli dobrego nawyku. Owa definicja miłości, o której mówię, obejmuje życzliwość, czas i dostępność oraz uważność, gdzie rodzic jest dla dziecka na wyłączność.
CZYTAJ TAKŻE: 247,51 zł rocznie – tyle każdy z nas dopłaca do rozpadu rodzin!
Jak „randka” z dzieckiem właściwie wygląda w praktyce?
Chodzi o to, aby (najlepiej co najmniej raz w miesiącu) każde z dzieci spotkało każdego z rodziców osobno, w specjalnych – atrakcyjnych, podkreślmy, zwłaszcza dla dziecka – okolicznościach. Oznacza to, że rodzic musi się czasem trochę poświęcić i dostosować się do percepcji dziecka, ale można i warto znaleźć oczywiście przestrzeń wspólną, na przykład wspólne hobby. Nie zabieramy więc na „randkę” rodzeństwa czy kilkoro rodzeństwa (ważne, zwłaszcza w rodzinach wielodzietnych), ale każde z dzieci z osobna. W tym właśnie tkwi siła wyjątkowości tych okoliczności, siła dostępności.
Istotne jest miejsce „randki”, może to być wspólny wypad sportowy: na rower, na łyżwy, mały pieszy rajd, wypad kulturalny – zwiedzanie zamku, muzeum zabawek czy spełnienie marzeń dziecka (np. wspólne wypatrywanie spadających meteorytów). Warto użyć „trybu hobby”: wystawy klocków Lego, znaczków, spotkania z ulubionym autorem. Najbardziej dostępny jest oczywiście sposób kulinarny – rozmowa w pijalni czekolady czy pobliskiej kawiarni.
Oczywiście musimy tu włożyć nieco inwencji, ale istotna jest przestrzeń na wspólną rozmowę o ważnych sprawach (dlatego samo kino odpada). Rozmowę warto, zwłaszcza na początku „randkowania”, odłożyć na drugą część spotkania, gdy dziecko ochłonie z wrażeń atrakcji. Acha, nie wykorzystujmy tych spotkań, na tzw. trudne rozmowy. Nasza pociecha raczej nie będzie szła na kolejne tego typu spotkanie jak na skrzydłach. Na to wydzielmy odrębną przestrzeń.
OGLĄDAJ TAKŻE: Pielęgnujcie wasze tradycje – dzięki temu czujecie się rodziną!
Czas cenniejszy niż gadżety
Gdy sięgamy pamięcią wstecz, rzadko najlepiej pamiętamy kolejną kupioną lalkę, samochodzik czy klocki. Jako najcenniejsze zapamiętujemy wspólnie spędzone z rodzicami chwile, zwłaszcza gdy miały one posmak przygody i wymagały od rodzica trudu i pomysłowości, który został nam podarowany razem z prezentem jako jeden pakiet. To jest właściwie ta najcenniejsza miłość: opakowana tylko w czas i przestrzeń. Wspólny „dziki” biwak w lesie z tatą, wyprawa wspinaczkowa, pieczenie pierniczków z mamą czy udział w zorganizowanym biegu z prawdziwym medalem.
„Randki” z dzieckiem to zwyczajny, ale jednocześnie nadzwyczajny sposób, aby każde dziecko poczuło się zauważone, kochane i wyjątkowe…. gdzie otworzy przed nami swoje serce, troski i sukcesy. Dlatego pytajmy o to wprost, jak się czuje, o czym myśli, co przeżywa. Być może i my znajdziemy w końcu czas, aby powiedzieć najważniejsze słowo świata: kocham cię, aby powiedzieć dziecku komplementy, wesprzeć je i wzmocnić. Acha, nie zapomnijmy zrobić wspólnego zdjęcia, aby uwiecznić te wyjątkowe chwile – dla siebie nawzajem, a nie dla mediów społecznościowych.
OGLĄDAJ TAKŻE: