“Lektury domowe”: Daj się wypluć z trzewi Lewiatana. Jak pokonać uzależnienie od ekranów?

Jeśli czujesz w sobie ukryty, a jednak odczuwalny i permanentny niepokój; jeżeli dostrzegasz malejącą zdolność do koncentrowania uwagi na pilnych lub wymagających zastanowienia sprawach; jeżeli masz czasami wyrzuty sumienia, że marnujesz czas na gapienie się w ekran zamiast pogadać z bliskimi osobami, to znak, że pora podjąć walkę z uzależnieniem od ekranów i sieciowym niewolnictwem.

Autor książki “Zjadani przez ekrany” proponuje proste metody. Na początek należy usunąć z sypialni absolutnie wszystkie telefony i ekrany. Podarujcie sobie luksus miejsca całkowicie odłączonego od sieci. Podarujcie sobie miejsce, do którego nikt z zewnątrz nie będzie miał dostępu. Uczyńcie ze swojej sypialni miejsce autentycznego wypoczynku i odnowienia sił. Tak jak mnich swoją celę, traktujcie swoją sypialnię jako miejsce święte. Ale jak wypełnić pustkę, która powstanie w chwili, gdy nie mamy pod ręką ekranów?

Odpowiedź autora jest znowu bardzo prosta: powrót do czytania książek. To bardzo dobrze działa na człowieka. Przywraca zdolność do koncentrowania uwagi, ułatwia zasypianie, a dobra książka stanowi także najlepszy pokarm dla umysłu i duszy każdego człowieka. W swojej książce Jean-Baptiste Bienvenu pokazuje w praktyczny sposób, jak wytyczyć granice dla wirtualnego świata, który zaczyna ingerować w nasze życie w sposób, którego już nie kontrolujemy. Jak kierować naszym życiem, aby wolność nieograniczonego dostępu do sieci nie przerodziła się w zniewolenie i “jak sprawić, by ekrany nam służyły, a nie pożerały nas i nasze życie bez żadnego skutecznego oporu z naszej strony”.

Poznaj mechanizm uzależnienia

Co zatem sprawia, że niewinne z pozoru uzależnienie od nieustannego gapienia się w ekrany smartfonów i komputerów jest tak niebezpieczne, że musimy z tym walczyć i bronić się przed zniewoleniem? Odpowiedzi na to pytanie jest wiele, bo zjawisko w sensie psychologicznym, społecznym i ekonomicznym jest na tyle skomplikowane, że trudno je sprowadzić do jednego prostego mianownika. Autor książki “Zjadani przez ekrany” skupia się na niektórych aspektach społecznego fenomenu, ukazując zagrożenia szczególnie niebezpieczne dla życia rodzinnego i naturalnego rozwoju duchowego człowieka. Po to, by skutecznie unikać tych zagrożeń, trzeba je rozpoznać i dostrzec rozmaite formy i źródła ich pochodzenia.

Czyli co konkretnie jest destrukcyjnego w tym, że klikam i scrolluję na moim ekranie to, co mnie interesuje i bawi? Zdaniem autora przede wszystkim to, że poświęcasz na to czas, którego nie będziesz już miał na kontakty i relacje z innymi ludźmi. Na prawdziwe życie, rodzinne i ważne rozmowy, na myślenie o realnych problemach, które same się nie rozwiążą, na uważne słuchanie i dzielenie się z innymi swoimi myślami, uczuciami, emocjami. Na wspólne myślenie o przyszłości i problemach, które trzeba rozwiązać zamiast ucieczki w wirtualną nierzeczywistość.

CZYTAJ TAKŻE: Smartfony przyczyną depresji! Przerażające wyniki badań wśród najmłodszych

Kompleks niższości i dopaminowe strzały

Groźny i niebezpieczny jest nasz konformizm, nad którym zawsze musimy panować, nie tylko w tej sprawie. Z niego rodzi się potrzeba dostosowania swoich zachowań i utrzymania więzi w naszej grupie społecznej, która sprawia, że trzeba koniecznie oglądać te same seriale i tych samych youtuberów, te same portale co znajomi z pracy i przyjaciele, bo nie będziemy mogli uczestniczyć w rozmowach na te tematy. Nawet jeśli sami nie jesteśmy szczególnie nimi zainteresowani. Nie będziemy na bieżąco z tym, co jest trendy. To oznacza, że marnujemy czas tylko po to, żeby nie narażać się na stres towarzyski i poczucie niedostosowania. Kompleks niższości paraliżuje naszą wolę i nasz intelekt. Rezygnujemy z prawa do decydowania o tym, na co chcemy poświęcać czas.

Gapiąc się w ekran często preferujemy raczej to, co jest proste lub prostackie, co nie wymaga większej koncentracji umysłowej, a przede wszystkim coś, co nie naraża nas na wyrzuty sumienia, na dyskomfort moralny. Chcemy relaksu, rozładowania złych emocji, szukamy ucieczki od problemów i trudnych wyborów życiowych. Nie chcemy, by ktoś stawiał przed nami trudne pytania, nakłaniał do podejmowania trudnych (chociaż słusznych i dobrych) decyzji, które narażą nas na nowe wyzwania i trudności w relacjach rodzinnych i towarzyskich. Chcemy zapomnieć i nie myśleć o tym, co nas boli, co nas uwiera i zmusza do wysiłku. Dlatego preferujemy tanie i odmóżdżające formy rozrywki, filmy i seriale, które pozwalają zapomnieć o realnym świecie i prawdziwej duchowości człowieka na rzecz irracjonalnych fantomów i matrixów, które zawłaszczają naszą wyobraźnię i karmią duszę fałszywą i zakłamaną narracją. Tak zwany dopaminowy strzał, który dostarcza naszemu mózgowi wrażenia przyjemności i satysfakcji, kieruje naszym zachowaniem i skłania nas do uległości.

Sekretna namiętność

Osobnym problemem są media społecznościowe, gdzie ukryci za weneckimi lustrami serwerów anonimowi mandaryni BigTechu sterują ludzkimi zachowaniami i równocześnie indoktrynują umysły użytkowników aplikacji i serwisów według kanonów nowych świeckich religii, które sami stworzyli. O tym, w jaki sposób ich manipulacje rozbijają naturalne więzi społeczne, podsycają konflikty oraz zaburzają rozwój osobowości i duchowości ludzi, którzy nie potrafią obronić się przed tym uzależnieniem, napisano już wiele naukowych opracowań, a komisje parlamentarne w USA zgromadziły wystarczający materiał dowodowy. Pozwy sądowe ze strony pokrzywdzonych zmuszą wymiar sprawiedliwości i polityków do podejmowania decyzji, co zrobić z tą społeczną epidemią zatrucia środowiska duchowego człowieka elektronicznym smogiem wytwarzanym przez internetowe korporacje.

Nie zmienia to faktu, że każdy z nas musi sam zadbać o zdrowie i bezpieczeństwo swojej rodziny i samego siebie. Dlatego sami musimy zdecydować, czy nasza aktywna obecność na tym targowisku próżności i wszelkich współczesnych patologii jest konieczna, a jeśli tak, to w jakich racjonalnych ramach powinna być ściśle utrzymywana i kontrolowana z pożytkiem dla nas samych i dla naszej wspólnoty rodzinnej czy środowiskowej.

Autor książki “Zjadani przez ekrany” nie ma wątpliwości, że trzeba najpierw spojrzeć prawdzie w oczy, by zrozumieć mechanizm psychologiczny, który nas uzależnia. Potem można podjąć skuteczną walkę z tym uzależnieniem. Bienvenu wskazuje, że “Istnieje sekretna namiętność, którą można streścić w dwóch słowach: pragnienie wszechmocy. Człowiek współczesny pragnie wszystkiego tu i teraz, natychmiast. Pragnie móc zrealizować wszelkie zachcianki, które podsuwa mu jego wolność, bez jakichkolwiek zewnętrznych ograniczeń. Nawet na pustyni chce mieć możliwość pracy w Excelu. Nawet w środku rodzinnego przyjęcia musi podzielić się wrażeniami z grupą followersów. Za maską praktyczności człowiek współczesny ukrywa pragnienie całkowitego wyzwolenia się z ograniczeń, które nakłada na niego kondycja istoty z krwi i kości. Ta sekretna namiętność ma niezwykle wysoką cenę, którą płacimy bez zastanowienia, nieświadomi, że nas to rujnuje”.

CZYTAJ TAKŻE: Dzieci „królami” YouTube’a?

Masa krytyczna przekroczona

Ekrany sprzężone z globalną siecią internetową w istocie służą jako narzędzie autodestrukcji wszędzie tam, gdzie ludzie nie chcą przyjąć do wiadomości oczywistych faktów i gdzie brakuje silnej woli, by kontrolować swoje zachowania oraz poddawać racjonalnej selekcji treści, z których chcemy albo powinniśmy korzystać. Zdrowy rozsądek podpowiada, że szczególnie istotne znaczenie mają reguły i procedury, które trzeba wprowadzać wszędzie tam, gdzie w grę wchodzi wychowanie i edukacja dzieci i młodzieży. Preferowana w liberalnych demokracjach liberalna strategia “róbta co chceta” i “zabrania się zabraniać” jak zwykle bankrutuje w chwili, gdy liczba ofiar społecznych eksperymentów przekracza masę krytyczną. Pierwsze procesy sądowe wytaczane firmom BigTechu przez ofiary i ich rodziny wskazują, że jednak pojawia się reakcja społeczna. Ale nie tylko społeczna.

Szwedzki rząd podjął decyzję o wprowadzeniu zakazu używania telefonów komórkowych na razie w szkołach podstawowych. W ten sposób resort edukacji chce zwiększyć poziom koncentracji uczniów na nauce i poprawić wyniki nauczania. Eksperci liczą na to, że w czasie lekcji i przerw uwaga uczniów będzie skupiona na edukacji, a nie na korzystaniu z mediów społecznościowych. Jeden z ministrów oświadczył, że konieczne jest skupienie na prawdziwym życiu oraz zapobieganie negatywnym skutkom przebywania “w ciemnej króliczej norze” mediów społecznościowych. Podobne zakazy wprowadzane są we Francji, Włoszech, Grecji, Portugalii i Chinach.

Władze publiczne wreszcie dostrzegają, że smartfony obniżają koncentrację na lekcjach, uzależniają od internetu oraz negatywnie wpływają na relacje społeczne. O tym mówią od kilkunastu lat rodzice i nauczyciele, którzy nie muszą czekać na światłe opinie ekspertów i polityków, by dostrzec zjawiska widoczne dla każdego, kto ma dzieci lub z nimi pracuje. Rzecz w tym, że media i gracze biznesowi na rynku internetowym nie mieli interesu w tym, by reagować na krytyczne opinie. Dzięki temu dorastały kolejne generacje młodych konsumentów wychowanych w atmosferze kultu dla wszystkiego, co globalne korporacje lansowały jako nowoczesny i najbardziej postępowy styl życia: “non stop online” i “global freedom”.

Dzisiaj nikt nie może udawać że wszystko jest w porządku. A zatem trzeba reagować, trzeba walczyć o wolność od uzależnienia od ekranów i toksycznych przekazów, które one niosą. W praktyce dotyczy to każdego z nas.

Kilka “prostych” ćwiczeń

Jean-Baptiste Bienvenu napisał książkę, która może stanowić praktyczny poradnik tego, jak można skutecznie wychodzić z internetowej matni. Jak zapewnia sam autor: “Ta książka nie jest teoretycznym esejem ani kompendium wiedzy socjologicznej, medycznej czy psychologicznej na ten temat. (…) Ta książka jest podręcznikiem w dosłownym znaczeniu tego słowa. Zbiorem refleksji, które mają wam służyć. Dostosowane do waszych potrzeb mają was wesprzeć w rozwijaniu umiejętności życia w świecie ekranów jako wolni ludzie. Wykonaj więc czytelniku, bez pośpiechu, konkretne ćwiczenia, które napotkasz w trakcie lektury. Notuj swoje uwagi, reakcje, wspomnienia, postanowienia, żeby aktywować w twoim codziennym życiu to, co przeczytałeś, tak, abyś po zakończeniu lektury mógł powiedzieć: miały nade mną władzę, teraz mi służą.

Tego właśnie z całego serca życzy autor tej książki wszystkim czytelnikom. A że tak się składa, iż jest on także kapłanem katolickim, nie dziwi nas, że zachęca do duchowego nawrócenia, które winno towarzyszyć tej autoterapii, bo “chodzi o to, żeby żyć rzeczywistością dzisiejszych czasów, ale ze spojrzeniem utkwionym w Ewangelii”.

Przeczytaj. Podaj dalej.

OGLĄDAJ TAKŻE:

Afirmacja Extra. Wesprzyj nowy projekt autorów Afirmacji