Opublikowana przez Dykasterię Nauki Wiary deklaracja Dignitas infinita (DI) o godności człowieka, choć zasługuje na szersze omówienie, będzie prawdopodobnie zapamiętana jako ten dokument, w którego treści zawarte zostało stanowisko jednoznacznego sprzeciwu Stolicy Apostolskiej wobec ideologii gender. Oczywiście szkoda, że nie jest to dokument, w którym znajdziemy pogłębioną analizę teologiczną – tak jak miało to miejsce w analogicznych deklaracjach odnoszących się do spraw społecznych w czasach kard. Josepha Ratzingera. Jednak i tak ten wyraźny głos, szczególnie wobec coraz szerszego w naszej kulturze dostępu do procedur tzw. zmiany płci, musi być odnotowany.
Tym bardziej, że w tym samym czasie w Wielkiej Brytanii, która jest jednym z najbardziej zaangażowanych w promocję transpłciowości państw świata, pojawił się ważny, a może nawet przełomowy raport doktor Hilary Cass na temat “niskiej jakości badań stanowiących podstawę wytycznych klinicznych, terapii hormonalnych i leków blokujących dojrzewanie”, czyli tranzycji dzieci i młodzieży. Raport Cass zawiera analizy dotyczące nie tylko samego Zjednoczonego Królestwa, ale także innych krajów.
Dokument Dykasterii Nauki Wiary ukazał się 2 kwietnia 2024 roku, a obszerne omówienie raportu Cass na łamach dziennika “The Guardian” 10 dnia tego samego miesiąca. Można zatem uznać, że w tym samym czasie dwa autorytety, często niepozostające ze sobą w zgodzie – religijny i naukowy – potwierdziły, że coraz wyraźniej dostrzegalny wśród przedstawicieli opinii publicznej niepokój dotyczący bezrefleksyjnych manipulacji dokonywanych na ciele, nie jest bezpodstawny. Właściwym byłoby powiedzieć, że niepokój ten dotyczy zjawiska medycznego polegającego na przerażającym samookaleczaniu się coraz większej rzeszy ludzi przekonanych (przez usłużnych, wykonujących zabiegi specjalistów) o niezgodności własnej płci mentalnej i społeczno-kulturowej oraz płci fizycznej.
Czy tranzycja uwłacza godności człowieka?
Deklaracja DI nie mówi wiele nowego, ale przypomina, że papież Franciszek, któremu trudno zarzucić tradycjonalizm doktrynalny, od dawna ostrzega w sprawie zagrożeń społecznych, jakie niesie ideologia gender. W paragrafie poświęconym bezpośrednio kwestii tranzycji znajdziemy m. in. cytat pochodzący z adhortacji Amoris Laetitia (AL) wydanej już w roku 2016. „Rzeczywistość stworzona nas uprzedza i trzeba ją przyjmować jako dar. Równocześnie jesteśmy wezwani do strzeżenia naszego człowieczeństwa, a to oznacza przede wszystkim akceptowanie i respektowanie go takim, jakim zostało stworzone” – pisał papież w 56 punkcie AL.
Autorzy DI dodają zaraz po tym fragmencie AL uzupełniający komentarz. “Wynika z tego, że każda operacja zmiany płci co do zasady jest ryzykiem zagrażającym wyjątkowej godności, jaką dana osoba otrzymała od momentu poczęcia. Nie wyklucza to możliwości, że osoba dotknięta anomaliami narządów płciowych, które są już widoczne przy urodzeniu lub które rozwinęły się później, może zdecydować się na pomoc medyczną w celu usunięcia tych anomalii. W takim przypadku operacja nie stanowiłaby zmiany płci w przedstawionym tutaj znaczeniu” – czytamy w punkcie 60 DI.
Jak zauważają autorzy deklaracji – w refleksji nad tekstem Relatio finalis XIV Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów z roku 2015 – niedopuszczalne jest, że „niektóre ideologie […], utrzymujące, że stanowią odpowiedź na pewne, czasami zrozumiałe aspiracje, starają się ją (czyli teorię gender – przyp. TR) narzucić jako myśl dominującą, określającą nawet edukację dzieci. Nie wolno zapominać, że «płeć biologiczną (sex) oraz rolę społeczno-kulturową płci (gender) można odróżniać, ale nie rozdzielać»” (DI, 59).
“Dlatego należy odrzucić wszystkie te próby, które zaciemniają odniesienie do nieusuwalnej różnicy płciowej między mężczyzną a kobietą: «nie możemy oddzielić tego, co jest męskie i żeńskie od dzieła stworzonego przez Boga, które jest uprzednie wobec wszystkich naszych decyzji i doświadczeń, i gdzie istnieją elementy biologiczne, których nie można ignorować» (AL, 286). Tylko wtedy, gdy każda osoba ludzka może uznać i zaakceptować tę różnicę we wzajemności, staje się zdolna do pełnego odkrycia siebie, swojej godności i swojej tożsamości” – czytamy w DI, 56.
Warto przytoczyć przynajmniej jeszcze jeden fragment z tekstu deklaracji: “Chcieć dysponować samym sobą, tak jak to zaleca teoria gender, bez względu na tę podstawową prawdę o ludzkim życiu jako darze, oznacza nic innego jak uleganie odwiecznej pokusie, by człowiek stał się bogiem i konkurował z prawdziwym Bogiem miłości objawionym nam przez Ewangelię” (DI, 57). W efekcie ideologia gender uderza w same podstawy ludzkiego społeczeństwa, ludzkiej natury i wynikającego z jej konstytucji dobrego życia. To zaś związane jest z rodziną i innymi bliski relacjami, których etyczność zakorzeniona została we właściwie pojętej tożsamości cielesnej człowieka (DI, 59).
CZYTAJ TAKŻE: Badanie: większość dzieci wyrasta z “transpłciowości” do czasu osiągnięcia dorosłości
Medycyna w szponach ideologii
Raport Hilary Cass, który od kilku dni jest szeroko komentowany przez media w Wielkiej Brytanii, trafnie wychwytuje ideologiczne uwarunkowania, jakie stoją za “usługami medycznymi” kierowanymi do młodych ludzi “kwestionujących swoją płciowość”. Cass w opublikowanych wnioskach zauważa, że choć lekarze zwykle wykazują tendencję do ostrożności we wdrażaniu nowych odkryć w nowych obszarach medycyny, to w przypadku opieki nad dziećmi w zakresie płci postępują dokładnie odwrotnie.
Cass uważa, że Światowe Stowarzyszenie Profesjonalistów na Rzecz Zdrowia Transseksualistów (WPATH) wywarło duży wpływ na kształtowanie się międzynarodowej praktyki medycznej wobec problemu transseksualności, chociaż jego wytyczne należy uznać za “pozbawione rygoru rozwojowego i przejrzystości”. Cass zauważyła, że pojedyncze holenderskie badanie medyczne „sugerujące, że leki blokujące dojrzewanie płciowe mogą poprawić dobrostan psychiczny wąsko określonej grupy dzieci z niezgodnością płci” stworzyło podstawę do ich „szybkiego rozprzestrzenienia się na inne kraje”. W marcu Służba Zdrowia (NHS) w Anglii ogłosiła, że dzieci cierpiące na dysforię płciową nie będą już rutynowo otrzymywać leków blokujących dojrzewanie.
Problem, choć jeszcze w ciszy, narasta także w Polsce. Istnieje niebezpieczeństwo, że ostrzegawcze sygnały docierające do nas z krajów, które po prostu już zderzyły się z problemem transpłciowości i otaczającej go ideologicznego kokonu, będą ignorowane w ramach realizacji politycznych obietnic o “opiłowywaniu katolików”. A wszystko kosztem zdrowia, a nieraz zapewne i życia konkretnych młodych ludzi, łudzonych obietnicą bezstratnego rozwiązania toczących ich problemów z tożsamością płciową. Tymczasem tranzycja dzieci i młodzieży już dziś jest medycznym skandalem na skalę światową. Wiedza ta musi dotrzeć do polskiego społeczeństwa, ale także do jego decydentów.