Ukraińscy muzycy koncertują nawet w schronach!

„Podczas alarmów bombowych musimy przerywać spektakle i schodzić do schronów. Czasem gramy tam dalej. Chcemy pokazać światu, że żyjemy, że walczymy. Zdarza się, że na widowni siedzą nasi żołnierze. Często ranni…” – mówili artyści Opery Lwowskiej w Telewizji Republika.

Gośćmi jednego z programów „Świat jest teatrem” w Telewizji Republika byli artyści Opery Lwowskiej, którzy przyjechali do Bydgoszczy na XXX Festiwal Operowy.

Aria „Niech nikt nie śpi”

Muzycy na deskach Opery Novej w Bydgoszczy wykonali spektakl „Turandot” Giacoma Pucciniego w reż. Michała Znanieckiego. Choć spektakl opowiada o okrutnej chińskiej księżniczce, a akcja umiejscowiona jest w czasach starożytnych, to jednak wiele jest tu odniesień boleśnie uniwersalnych. Choćby słynna aria „Nessum Dorma”, czyli w tłumaczeniu: „niech nikt nie śpi”. Takich nocy na Ukrainie jest wiele, o czym opowiadali artyści w programie „Świat jest teatrem”. – Pamiętam ostatnią noc Bożego Narodzenia… Pierwsza gwiazda jest symbolem, że Bóg się narodził, ale zamiast tej gwiazdy, obserwowałem rakietę. Leciała nad moim domem – mówi wzruszony Oleksandr Cherevyk, występujący w roli Kalafa. – Marzymy o tym, by na Ukrainie było tak cicho i bezpiecznie jak w Polsce. Wierzymy, że wkrótce tak się stanie, że wygramy. Musimy występować w naszym kraju, bo muzyka pomaga przetrwać wojnę nam wszystkim – i artystom i naszym rodakom – wyznaje solista.


Orkiestra jak z „Titanica”


Opera Lwowska występuje na całym świecie, co w czasie wojny jest łatwiejsze do zorganizowania, niż występy na Ukrainie. Choć oczywiście koncerty w kraju ogarniętym wojną cały czas się odbywają. Zdarza się, że są one przerywane alarmami przeciwbombowymi. – Gdy podczas odgrywania spektaklu rozlega się alarm, artyści i widownia schodzą do schronu. Jak alarm jest krótki, to wracamy na scenę. Jak jest długi, musimy przenosić spektakle na inne terminy. We Lwowie zdarza się tak często. Ale bywa, że i w schronie muzycy nie przestają grać. Siedzą bardzo blisko publiczność i grają dalej. Wszyscy się boimy, ale nie tracimy wiary. Nie możemy przestać grać – mówi w nagraniu Ostap Gromycz, szef ds. wyjazdów zagranicznych Opery Lwowskiej. – Staramy się robić co w naszej mocy, by pokazywać się światu, że pracujemy, że walczymy, że nie poddajemy się. Czasem nie potrzeba rozmów o wojnie. Artyści tańcem, śpiewem, emocją mówią o tym, co czują. Naszą misją i naszą bronią jest wysoki poziom artystyczny – mówi Ostap.

Artyści czerpiący siłę od swoich żołnierzy

Niezwykle wzruszające są wyznania śpiewaków, którzy mimo strachu i smutku, wiedzą jak ważne jest by się nie poddawać i z uniesioną głową wchodzić na scenę. Dawać nadzieję Ukraińcom, manifestować swoją wolność i wyrażać wdzięczność ukraińskiej armii. „Jeśli nie o kulturę walczymy, to o co?”. Artystka wcielająca się w tytułową Turandot, Kateryna Mykolayko, dziękuje żołnierzom: – Oni walczą za nas i dają nam siły, więc my też nie możemy się poddawać i musimy pracować. – Czasem na publiczności widzę naszych żołnierzy, czasem noszą wojenne obrażenia. Czuję, że występuję wtedy dla nich. Daję im nadzieję naszą sztuką, moim głosem. Mogę coś zrobić dla nich – mówi wzruszony Oleksandr.

Zobacz nagranie z artystami Opery Lwowskiej:

CZYTAJ RÓWNIEŻ: