“Od kilku lat mam nieprzyjemne wrażenie, że ktoś lub coś majstruje przy moim mózgu, przesuwając obwody neuronalne, i przeprogramowuje moją pamięć. Być może mój umysł jeszcze nie błądzi, ale z całą pewnością się zmienia” – pisze Nicholas Carr na wstępie książki “Płytki umysł. Jak internet wpływa na nasz mózg”. Jednocześnie autor przedstawia się jako użytkownik internetu, który codziennie wykorzystuje wszystkie jego użyteczne funkcje, łącznie z wykorzystaniem w pracy zawodowej. Nie jest zatem odmieńcem, który nie zna najlepszej technologii XXI wieku lub bojkotuje ją. Nicholas Carr stawia tylko pytania o cenę jaką wszyscy płacimy za cyfrową rewolucję oraz proponuje nam spojrzenie prawdzie w oczy.
Nie chodzi tu tylko o proste pytanie, czy internet szkodzi czy nie szkodzi? Chodzi bardziej o wiedzę o faktach i mechanizmach, które coraz bardziej zmieniają nasze życie w sposób, którego zazwyczaj nie dostrzegamy, a tym bardziej nie rozumiemy. W nocie wydawniczej czytamy, że “Płytki umysł” “jest to książka o pielęgnowaniu mądrości i zdolności do refleksji w epoce, w której obie wydają się coraz bardziej zagrożone. Nicolas Carr przedstawia dający do myślenia, odważny intelektualnie wywód o tym, jak internet – jako medium – zmienia nasz sposób myślenia oraz wpływa na to, jak będą (lub nie będą) myślały kolejne pokolenia. Niewiele książek można uznać za równie istotne. Ta książka pokazuje bardzo wnikliwie, jak internet oddziaływa na nasz nasz mózg i jak zmienia świat wokół nas. Ale też, co ważniejsze, jak zmieni naszą przyszłość”.
Jak nietoksycznie korzystać z internetu?
Autor, absolwent Harvardu, przez wiele lat był redaktorem prestiżowego “Harvard Bussines Revue”. Jest on jednym z najlepszych znawców internetu jako fenomenu społecznego i kulturowego. Niestety! Trzeba od razu powiedzieć, że Nicholas Carr nie ma dla nas dobrych wiadomości! Łatwiej bowiem żyć w przekonaniu, że mamy w domu i w pracy fantastyczne narzędzie, które uczy, bawi, dostarcza informacji oraz pomaga w pracy. Pytanie, czy internet jest potrzebny, nie ma sensu. Do korzystania z internetu nie trzeba dziś nikogo zachęcać, ponieważ bez internetu życie w krajach uprzemysłowionych jest już niemal niemożliwe. Dziś stoi przed nami inne pytanie: jak korzystać z internetu, aby zminimalizować toksyczne skutki uboczne tej technologii, która rozwija się w sposób gwałtowny i spontaniczny, napędzana żądzą zysku i dominacji technologicznej, biznesowej, politycznej i niestety także ideologicznej.
Nicholas Carr, który urodził się w połowie XX wieku, był świadkiem narodzin i ewolucji technologii komputerowych oraz internetu aż do chwili obecnej. W okresie minionych 40 lat poznał i wykorzystywał wszystkie generacje komputerów osobistych, wszystkie najpopularniejsze w kolejnych dekadach aplikacje oraz towarzyszył rewolucji internetowej od pierwszej chwili, gdy słuchawka stacjonarnego telefonu służyła jako modem dający dostęp do sieci, a legendarny AOL pozwalał założyć pierwsze konta mailowe. To ważna okoliczność, bo autor książki jest dzięki temu wiarygodnym i profesjonalnym analitykiem internetu, który – jak sam pisze – pierwszą połowę życia spędził w epoce analogowej, a drugą przeżywa w epoce cyfrowej.
CZYTAJ TAKŻE: Lektury domowe: Jak internet zabija demokrację?
Gdy mózg staje się niewolnikiem
Książka Nicholasa Carra opisuje niebezpieczny dla każdego z nas i dla całej naszej cywilizacji proces destrukcji, któremu podlega nasz umysł, nasze zdolności poznawcze, a nawet wrażliwość moralna, która pozwala odróżniać dobro od zła i bez której nie istnieje także empatia. Sprawa jest tym bardziej poważna, że zjawiska i problemy, które Carr opisuje, dotyczą między innymi mechanizmów uzależnienia, jakie można porównać do narkomanii i alkoholizmu, gdzie mózg domaga się bodźców, które są źródłem uczucia euforii, przyjemności i satysfakcji za cenę toksycznego zatrucia, w tym przypadku: umysłu i duszy.
Książka “Płytki umysł” pomaga nam lepiej zrozumieć, co się z nami dzieje, gdy odczuwamy coraz większe kłopoty z koncentracją, z uważną lekturą książek, z analizą problemów życiowych i zawodowych, a jednocześnie z rozchwianiem emocjonalnym nas samych, ale także członków naszej rodziny. Nerwowe lub histeryczne reakcje dzieci odrywanych od komputera czy smartfona; samotne seanse online, które odbierają nam czas na dłuższe rozmowy z małżonkiem, z dziećmi czy z przyjaciółmi, na myślenie o trudnych problemach życiowych, czy wreszcie na sensowną lekturę tradycyjnych książek lub słuchanie audiobooków – to wszystko może mieć związek z narzędziem, którego nie potrafimy już kontrolować, bo nasz mózg staje się jego niewolnikiem.
Zamach na subtelność
Nicholas Carr, szukając analogii historycznych, wskazuje, że gdy T.S. Eliot, jeden z najwybitniejszych poetów brytyjskich, w początkach XX w. zaczął korzystać z nowego wynalazku, czyli maszyny do pisania, zauważył co następuje: “gdy tworzę teksty na maszynie, nie komponuję już długich zdań, które kiedyś tak hołubiłem. Teraz moje krótkie zdania przypominają staccato, takie jak we współczesnej prozie francuskiej. Maszyna do pisania zachęca do troski o klarowność wywodu, nie jestem jednak pewien, czy sprzyja jego subtelności”.
No właśnie. Eliot żył słowa „subtelność”, mając na myśli zdania i stwierdzenia bardziej złożone niż proste schematy i stereotypy intelektualne. Wzniosłe i szlachetne uczucia, a nie prymitywne proste odruchy i emocje. Dzisiaj wiemy już, że jego intuicja była prawdziwa, ponieważ narzędzia, które wymyślamy i którymi się posługujemy, zmieniają nie tylko nasz styl życia czy efektywność pracy człowieka. Zmieniają one także nasz sposób myślenia oraz funkcjonowanie naszego mózgu. Uczeni całkiem niedawno potwierdzili ten fakt, który zmienił dotychczas obowiązujący konsenus naukowy w dziedzinie budowy i funkcji naszego umysłu.
CZYTAJ TAKŻE: LEKTURY DOMOWE: Prof. Zybertowicz i “Cyber kontra real”. Czeka nas cyfrowa demencja?
Czy czeka nas powrót do hieroglifów?
Pierwsza część książki opisuje dokładnie zjawisko neuroplastyczności mózgu, które oznacza w pewnym uproszczeniu, że to, co robimy z naszym życiem, jak się zachowujemy, zmienia strukturę naszego mózgu i jego funkcje. Co więcej, zmiany są także powodowane przez to, czego nie robimy, co zaniedbujemy albo czego konsekwentnie unikamy. Każda czynność powtarzalna wielokrotnie zmienia sposób, w jaki nasz umysł funkcjonuje, co albo ułatwia nam życie i pomagać realizować nasze cele, albo staje się przyczyną udręki lub życiowej katastrofy. Przykładem jest klasyczna praktyka wychowania dzieci poprzez kształtowanie dobrych nawyków oraz eliminowanie nawyków złych w sensie moralnym czy fizycznym.
W epoce współczesnej narzędzia, z których korzystamy, są coraz bardziej skomplikowane, a jednocześnie te informatyczne i cyfrowe wpływy coraz mocniej zmieniają naszą mentalność. Jeden z aspektów tego zjawiska polega na tym, że nie mający precedensu w historii cywilizacji nadmiar impulsów poznawczych, nadmiar informacji, coraz bardziej osłabia nasze zdolności uczenia się, zapamiętywania oraz głębszej analizy skomplikowanych i abstrakcyjnych zjawisk i problemów.
Marginalizacja i stopniowe odrzucanie tradycyjnej, wymagającej koncentracji mentalnej lektury wartościowych książek oraz tradycyjnej edukacji opartej na czytaniu i zapamiętywaniu radykalnie zmniejsza nasze zdolności do twórczego myślenia i rozwiązywania problemów. Autor opisuje wiele przykładów ilustrujących ten proces, który jego zdaniem musi prędzej czy później doprowadzić do załamania się zachodniej cywilizacji, wyrosłej z kultury pisma, czytania książek i kontemplacji. Nowa cywilizacja obrazów i prostych komunikatów oznacza regres i cofanie się do czasów, gdy Sumerowie i Egipcjanie stosowali znaki klinowe i hieroglify.
Uderzenie w fundamenty człowieczeństwa
Carr, prezentując wyniki badań naukowych z zakresu neurologii, mikrobiologii i psychologii, pokazuje, że skutki oddziaływania internetu sięgają o wiele dalej, niż mogliśmy się spodziewać, a ceną, jaką płacimy za przejęcie i wykorzystanie mocy danej technologii, jest bardzo często wyobcowanie, izolacja społeczna lub moralna. W przypadku technologii intelektualnej koszt ten może się okazać szczególnie wysoki. Internetowe narzędzia umysłu jednocześnie wzmacniają i porażają najbardziej intymne, najbardziej ludzkie spośród naszych właściwości, a mianowicie: rozumowanie, percepcję, pamięć i emocje.
Niestety nie panujemy na tym procesem, bo kierunek zmian wyznaczają technologiczny entuzjazm i dążenie do zysku, a nie analiza wpływu na człowieka i skutki społeczne. Prawdę o tym poznajemy zbyt późno, gdy widzimy już dramatyczne koszty, które nieświadomi zagrożenia ludzie muszą zapłacić za cudze wizje i marzenia o postępie i nowoczesności.
CZYTAJ TAKŻE: LEKTURY DOMOWE: Pożera nas epidemia samotności. Jak oswoić ten trudny stan ducha?
Spełnione proroctwo Lema
Problem leży w tym, że nie reagujemy, nawet jeśli ktoś woła, że “król jest nagi”. Ludzi niezależnie myślących i odważnych, którzy potrafią zajrzeć poza linię horyzontu konwencjonalnej wiedzy, ponad stereotypy „modnych bzdur”, najczęściej nikt nie słucha.
Najwybitniejszy polski pisarz science fiction XX wieku, Stanisław Lem, obserwując skutki oddziaływania ówczesnych mediów (gazety, radio i telewizja oraz gry komputerowe) na mentalność ludzi doszedł do wniosku znanego dziś jako trzy „prawa Lema”: „1. Nikt nic nie czyta. 2. Nawet jeśli czyta, to nie rozumie. 3. Nawet jeśli czyta i rozumie, to natychmiast zapomina”. Oczywiście autor tego paradoksu miał na myśli to, że nie czytamy niczego sensownego, a nawet jeśli coś przeczytamy, nie potrafimy już odczytać tego głębszego sensu, a nawet jeśli przypadkiem ten sens zrozumiemy, to i tak niczego nie zapamiętamy, więc nic sensownego ze zdobytą wiedzą nie zrobimy.
Bezmiar, który zawęża horyzont
Autor „Płytkiego umysłu” wielokrotnie cytuje jednego z najlepszych analityków mediów i kultury masowej w XX w., Marshalla McLuhana, który już 50 lat temu zwracał uwagę na fakt, że najpierw „kształtujemy nasze narzędzia, a potem one kształtują nas”. W książce “Zrozumieć media” McLuhan wyjaśniał, w jaki sposób technologie jednocześnie nas wzmacniają i osłabiają. Pisał między innymi o zjawisku porażenia naszych ludzkich zdolności, naszej wrażliwości, przez technologie. Ostrzegał, że nie powinniśmy dopuszczać do sytuacji, gdy zachwyt na każdą nową technologią oślepia naszego “wewnętrznego psa podwórkowego”; sytuacji, w której przeoczymy ryzyko porażenia istotnej części naszego umysłu, naszej wrażliwości.
Naukowcy są dziś zazwyczaj zgodni co do tego, że media elektroniczne są szczególnie mocnym wzmacniaczem naszych neuronów, które mają decydujący wpływ na nasz mózg, nasze zdolności mentalne a zarazem na całą strukturę psychofizyczną człowieka. Ale efekt porażenia jaki media internetowe wywołują, jest równie silny. Norman Davies, jeden z ekspertów w dziedzinie procesów zmiany mentalnej mózgu, wyjaśnia że “komputer zwiększa zdolności naszego centralnego układu nerwowego do przetwarzania bodźców, a jednocześnie go zmienia”. Przy czym zmiana ta może mieć charakter destrukcyjny. Tak samo jak w przypadku leków i innych substancji aktywnych w układzie fizjologicznym. Zawsze istnieje problem skutków ubocznych oraz dokładnego ich rozpoznania, zanim wyrządzą nieodwracalne szkody.
Nicholas Carr na przykładzie przeglądarki Google oraz innych aplikacji internetowych opisuje, w jaki sposób kreują i ograniczają one nasze pole widzenia całej rzeczywistości, jak sterują naszymi emocjami i jak modyfikują nasze preferencje, styl życia i poglądy w sprawach dotykających życia osobistego oraz społecznego. A czynią to bez żadnej legitymacji moralnej ani prawnej. Lecz internauci ulegają tej presji dobrowolnie, nieświadomi zagrożeń albo tylko szukający swojego szczęścia w internecie za wszelką cenę.
CZYTAJ TAKŻE: Sztuczna inteligencja nową religią? Prof. Kucharczyk o “misjonarzach” big-techu
Gdy szum informacji zagłuszy myślenie
Autor książki wspomina, że Martin Heidegger, modny swego czasu niemiecki filozof, ostrzegał już 70 lat temu przed falą rewolucji technicznej, która może „tak pętać, urzekać, oślepiać człowieka, że pewnego dnia jedynym obowiązującym i praktykowanym pozostanie myślenie rachujące (matematyczne)”, a przecież myślenie kontemplacyjne jest istotą ludzkiej natury i nie może być ofiarą bezmyślnego rozwoju technologii. Heidegger wyrażał niepokój, że można w ten sposób zagłuszyć wyrafinowane spostrzeżenia, myśli i emocje, które pojawiają się wyłącznie w drodze kontemplacji i refleksji. Istnieje niebezpieczeństwo, że “szaleństwo techniki zagospodaruje wszystko”.
Niemiecki filozof w analogowych latach 50-tych nie mógł nawet podejrzewać, że powstanie coś podobnego jak internet, ale autor “Płytkiego umysłu” przywołuje jego intuicje czy też zdolność do wyciągania wniosków z ledwie widocznych przesłanek i na koniec swej książki konkluduje: “Nie należy więc wykluczyć, że wchodzimy właśnie w ostatni etap procesu “zagospodarowywania wszystkiego” a do naszych dusz zapraszamy “szaleństwo”. Jeżeli powierzymy nasze rozumienie świata komputerom, postawimy znak równości między naszą ludzką inteligencją a inteligencją sztuczną”.
Diagnoza, którą proponuje nam Nicholas Carr, jest w istocie pesymistyczna, ale jednocześnie pokazuje, że nadal każdy z nas może sam zdecydować, czy chce się bezwolnie poddać aksamitnej dyktaturze cyfrowych korporacji, czy jednak decydować samemu kogo lub co wpuszczamy przez cyfrowe ekrany do naszych domów oraz serc i umysłów nas samych, ale także naszych dzieci.
Przeczytaj. Podaj dalej.
OGLĄDAJ TAKŻE: