– Problem z obrażaniem jest taki, że zbyt wiele rzeczy może być tak potraktowanych, np. krytyka – mówi Jaś Fasola – Także sarkazm, mało korzystne porównanie, a nawet wskazywanie alternatywnych punktów widzenia w stosunku do danej ortodoksji. Pomimo dobrych intencji, prawo to obowiązywało przez 25 lat i wyprodukowało pewną kulturę, kulturę nadzwyczajnej kontroli i autorytaryzmu – kontynuował.
– Możemy ją nazwać nową nietolerancją, kneblowaniem niekomfortowych wypowiedzi buntu. Ja nie jestem nietolerancyjny – mówi wielu ludzi, tak wielu dobrze wykształconych liberałów z ogładą i gładkim językiem. Ja nie jestem nietolerancyjny – mówią, jestem tylko nietolerancyjny wobec nietolerancji. A inni kiwają na to głowami: o, dobrze mówi, on dobrze gada. Ale jeśli zastanowisz się nad tym dłużej niż 5 sekund, odkryjesz, że zamieniają jedną nietolerancję inną. Dla mnie to nie jest wcale żaden postęp. Leżące pod spodem niesprawiedliwości, uprzedzenia, resentymenty nie są rozwiązywane przez aresztowanie ludzi. Powinny być nagłaśniane, dyskutowane na innej platformie niż prawna” – i wskazuje na kulturę dialogu.
Jaś Fasola: Komik, który stał się mężem stanu w walce o wolność słowa
Ostatnio, przeglądając internet i zbierając materiały do kolejnego artykułu, natrafiłam na ciekawe wystąpienie publiczne znanego brytyjskiego aktora – komika, znanego jako Jaś Fasola. Przedrzeźniał przez lata zachowania Brytyjczyków, ale pomagał się rozprawiać z wewnętrznymi obawami i pozami pewnie także wielu Polakom. Jako już starszy pan, Rowan Atkinson postanowił włączyć się w kampanię społeczną na rzecz wolności słowa o nazwie Reform Section 5 (zreformujmy sekcję 5). Chodziło o ustęp Public Order Act na temat wolności słowa, jako część Crime and Courts Bill (czyli Kodeksu Karnego). W owej sekcji nr 5 zawarto zdanie, które ograniczało wolność słowa i zawierało sformułowanie „obrażanie”. Kampania społeczna z udziałem polityków i celebrytów, m.in. Jasia Fasoli, okazała się skuteczna. Chociaż odbyła się już dawno, bo na przełomie 2013/2014 roku (strona http://reformsection5.org.uk/), to zawiera cenne podpowiedzi w naszej współczesnej walce z mową nienawiści. A Jaś Fasola okazał się tu niezrównany! Pomimo że kampania jest sprzed 10 lat, jego wystąpienie zostało opublikowane niedawno i słusznie zyskało blisko 5 mln wyświetleń w ciągu 11 miesięcy plus aplauz całego świata.
„Mowa nienawiści” sama jest przemocą
Tak, nie chodzi o przemoc czy podżeganie do przemocy, która jest i oczywiście powinna być naganna, ale walkę z pejoratywnym, niejasnym, nieprecyzyjnym pojęciem ograniczającym wolność słowa, którym jest „mowa nienawiści”. Używana coraz bardziej powszechnie jako szantaż społeczny często wobec osób o niewygodnych poglądach, sama staje się przemocą. I tu, jak się okazuje, Jaś Fasola wyprzedził rzeczywistość, bo zawarte w tytule całego projektu słowo „obrażanie” jest niczym innym jak zaledwie cieniem mowy nienawiści, do której rdzenia sięga bezlitośnie i przenikliwie. Powinniśmy więc podziękować Jasiowi Fasoli. A w komentarzach dziękuje mu wielu.
Co powiedział Jaś Fasola? „Kto pomyślałby, że życie tak perfekcyjnie naśladuje sztukę”.
„Prawo do wolności wypowiedzi jest drugą w kolejności najważniejszą rzeczą. Pierwszą w kolejności jest pożywienie w buzi, a trzecią w kolejności – dach nad głową. Dlatego że korzystałem z prawa do wolności wypowiedzi przez całą swoją karierę zawodową” – dzięki której mógł mieć dach nad głową… można by dodać. Celem kampanii „Reform Section 5” nie była zachęta do niegrzecznego zachowania, ale ochrona obywateli przed kuriozalnymi oskarżeniami, które kosztowały ich setki funtów, a nawet więzienie. I tu Rowan Atkinson wymienia: za warknięcie na labradora, powiedzenie, że koń policjanta jest gejem. Przypomniał także urywki ze swoich skeczy, gdy policjant aresztował kogoś za to, że chodził po złączach płyt chodnikowych, albo w szeleszczącej koszuli po terenie zabudowanym podczas ciszy nocnej, lub za chodzenie w kółko albo za patrzenie w zabawny sposób. Oczywiście jego wystąpienie samo przerywane było śmiechem. „Kto pomyślałby, że życie tak perfekcyjnie będzie naśladować sztukę” – dodał.
To najbardziej perfidna cenzura. Nietolerancja pod płaszczykiem…
„To najbardziej perfidna cenzura”, która wywołuje efekt zastraszania i społecznego uciszania lub tzw. efekt zmrożenia (chilling effect) – mówi i do nas. Chilling effect to pojęcie, które weszło już do słownika i oznacza zniechęcanie do korzystania z przysługujących nam praw publicznych poprzez groźbę, np. skierowania oskarżenia do sądu. „Problem z obrażaniem jest taki, że zbyt wiele rzeczy może być tak potraktowanych, np. krytyka” – mówi Jaś Fasola. Także sarkazm, mało korzystne porównanie, a nawet wskazywanie alternatywnych punktów widzenia w stosunku do danej ortodoksji. Pomimo dobrych intencji, ponieważ to prawo obowiązywało przez 25 lat, wyprodukowało pewną kulturę, kulturę nadzwyczajnej kontroli i autorytaryzmu – kontynuował. „Możemy ją nazwać nową nietolerancją, kneblowaniem niekomfortowych wypowiedzi buntu. Ja nie jestem nietolerancyjny – mówi wielu ludzi, tak wielu dobrze wykształconych liberałów z ogładą i gładkim językiem. Ja nie jestem nietolerancyjny – mówią, jestem tylko nietolerancyjny wobec nietolerancji. A inni kiwają na to głowami: o, dobrze mówi, on dobrze gada. Ale jeśli zastanowisz się nad tym dłużej niż 5 sekund, odkryjesz, że zamieniają jedną nietolerancję inną. Dla mnie to nie jest wcale żaden postęp. Leżące pod spodem niesprawiedliwości, uprzedzenia, resentymenty nie są rozwiązywane przez aresztowanie ludzi. Powinny być nagłaśniane, dyskutowane na innej platformie niż prawna” – i wskazuje na kulturę dialogu.
Budowa odporności zamiast kultury zwalczania cienia dyskryminacji
Tu Jaś Fasola radzi, aby raczej budować w sobie i innych odporność społeczną i umiejętność znoszenia takiej krytyki czy reakcji oraz rozmawiać… „Naszym priorytetem powinno być rozprawianie się z przesłaniem, a nie jego autorem”. Przywołał także słowa Baracka Obamy na forum ONZ – najlepszą odpowiedzią na mowę nienawiści nie jest represja, ale więcej dialogu. „A jeśli chcemy budować kulturę dialogu, to jego częścią musi być prawo do znieważenia lub obrażania”. „Wolność, która za wszelką cenę wystrzega się obrażania, to tak naprawdę brak wolności”. To tak, jego zdaniem, buduje się podwaliny solidnego społeczeństwa i „odkręca się pełną macek kulturę cenzury”, „samozwańczych adwokatów dobra publicznego”, pod których presją policja czuje, że musi zareagować. Tak, przypomniał, że każdy jest odpowiedzialny za swoje słowa, ale jednocześnie media społecznościowe pokazują nam, jak bardzo staliśmy się nietolerancyjni wobec komentarzy z cieniem odstępstwa.
Prawda, że zaskakująco aktualne? To może dlatego i w Wielkiej Brytanii postanowiono przypomnieć błyskotliwą wypowiedź Jasia Fasoli po kilku latach od czasu, kiedy padły jego słowa. W komentarzach znalazł się i taki: „W tych 5 minutach nie widziałem już komedianta, ale męża stanu”. „Jak można na niego zagłosować?” – pyta ktoś inny. „Ośmielam się stwierdzić, że w środku naszego szaleństwa Jaś Fasola lepiej poradziłby sobie niż nasz rząd”. Ośmielił się. Także pan z Kanady, który narzeka na tamtejszą policję myśli i tropicieli mowy nienawiści… Ja dodam od siebie: szacunek musi iść w parze z kulturą dialogu.
OGLĄDAJ TAKŻE:
CZYTAJ TAKŻE: