Nie zachwycajmy się Ugandą

Portal tygodnika “Polityka” informację o penalizacji homoseksualizmu w Ugandzie zatytułował “Kara śmieci za bycie gejem”. Czy tak jest rzeczywiście? Skoro nawet libleftowe oko.press zwraca uwagę, że obciążony najpoważniejszymi konsekwencjami “uporczywy homoseksualizm” oznacza według ugandyjskich ustawodawców np.  świadome zakażenie HIV partnera.

Nie zmienia to faktu, że przewidziane w nowym prawie dwadzieścia lat więzienia za czyn homoseksualny jest jakimś horrendum. Arcybiskup Kampali Paul Ssemogerere w marcu tego roku dał sygnał jakie jest katolickie stanowisko w tej akurat sprawie. “Codziennie popełniamy bardzo wiele różnych grzechów, za które nie idziemy do więzienia” – powiedział Ssemogerere.

Nastroje w Polsce

Ten sam portal oczywiście próbuje za pomocą wydarzeń z Ugandy podkręcić także nastroje w Polsce. W leadzie do artykułu zawierającego omówienie sytuacji w tym afrykańskim kraju czytamy: “Politycy straszą osobami LGBT+ w szkołach. Prezydent uważa, że niszczą one rodziny i „tradycyjne wartości”. Biskupi ostrzegają przed zgnilizną z Zachodu. Brzmi znajomo? To nie Polska, to Uganda.”

Problem polega na tym, że w Polsce nikt nie postuluje karania za homoseksualizm, natomiast szeroki jest opór wobec pomysłów by związki homoseksualne mogły korzystać z praw jakie przysługują małżeństwu i rodzinie. Sprawa jest zatem zasadniczo odmienna niż w Ugandzie. Dobrze jednak rozumiem dziennikarza oko.press. Chodzi o wzbudzenie w prawicowej opinii publicznej uczuć rewanżystowskich, które zaowocują licznymi nieroztropnymi komentarzami w mediach społecznościowych. Pozwoliłyby one napisać kolejny artykuł, z którego by wynikało, że w Polsce panuje “homofobia”, tak jak w Ugandzie.

Zobacz także:

Nie wiem czy na kimś tego rodzaju zabiegi jeszcze mogą zrobić wrażenie, ponieważ polityczny homoseksualizm nie budzi ostatnio w Polsce zbyt wielkich emocji. Z pewnością jednak taki artykuł sprawiłby, że czytelnicy oko.press ze smutkiem mogłaby pokiwać głowami i zadumać się w jak strasznym kraju przyszło im żyć. Mało kto zastanowiłby się, że zestawianie Polski i Ugandy jest po prostu manipulacją, a może także słabo zakamuflowanym rasizmem.

Mam szczerą nadzieję, że prawicowy rewanżyzm się w Polsce nie podniesie. Seksualne uwiedzenie małoletniego, namawianie do czynu nierządnego czy celowe zakażenie partnera seksualnego już są u nas karane i nie potrzeba w tym wypadku stygmatyzować homoseksualistów. Uczynienie z homoseksualizmu politycznego sztandaru nie uprawnia nikogo z nas do tego, by zapominać, że homoseksualność jako skłonność przeważnie nie jest wyborem, więc kary wymierzone w homoseksualizm jako taki noszą znamiona segregacji. 

Prawo w Ugandzie

Katechizm Kościoła katolickiego mówi, że homoseksualiści nie powinni spotykać się z objawami niesłusznej dyskryminacji. Radykalną penalizację homoseksualizmu, która stała się prawem w Ugandzie trzeba potraktować jako przykład takiej właśnie dyskryminacji. Problem ugandyjski, przynajmniej tak jak jest on sygnalizowanym przez polityków tego kraju, polega raczej na pladze przemocy seksualnej. I to właśnie z tego rodzaju przemocą państwo ugandyjskie powinno walczyć, a nie z homoseksualistami.

Naszym zadaniem w Polsce powinno być zatem nie tyle myślenie o wprowadzeniu praw podobnych do tych z Ugandy, co przekonywanie, szczególnie zaktywizowanych politycznie homoseksualistów, by zaakceptowali ułomność swojej kondycji i zaprzestali podważać prawnonaturalne podstawy ładu społecznego w naszym kraju, z którego dobrodziejstw sami także korzystają. Domaganie się instytucjonalizacji związków homoseksualnych, jako “małżeństw”, czy adopcje dzieci przez homoseksualistów są niczym więcej jak groźnymi fantazmatami ideologii.

Czy takie przekonywanie może się udać? W skali jednostkowej być może, w skali politycznej zapewne nie szybko, skoro w dyskursie politycznym granice pomiędzy prawną sytuacją homoseksualistów w Polsce i Ugandzie są zacierane nawet przez Parlament Europejski. Przypomnijmy rezolucję PE z końca kwietnia br. potępiającą Ugandę, w której wspomniano także Polskę, Węgry i Włochy. Agenda politycznego ruchu homoseksualnego wciąż jest tanim narzędziem wywierania wpływu na tych, którzy mają w – różnych zresztą sprawach – odmienne zdanie i nikt z niego w przewidywalnej perspektywie nie zrezygnuje..

Tomasz Rowiński