Prezydent Karol Nawrocki wypisał syna z edukacji zdrowotnej – sprzeciw wobec ideologizacji szkoły

Prezydent Polski Karol Nawrocki wraz z żoną Martą Nawrocką zdecydowali się wypisać swojego syna z zajęć z tzw. edukacji zdrowotnej – nowego przedmiotu wprowadzonego do szkół w miejsce wychowania do życia w rodzinie. Decyzja ta nie jest przypadkowa. Jak podkreślił prezydent, za pozornie neutralnym tytułem kryją się treści o charakterze ideologicznym, które nie mają nic wspólnego z rzetelną wiedzą o zdrowiu.

Szkoła powinna być miejscem nauki, a nie eksperymentów światopoglądowych. Tymczasem program edukacji zdrowotnej – zamiast skupić się na realnych problemach młodzieży, takich jak zdrowie psychiczne, uzależnienia czy aktywność fizyczna – w dużej mierze koncentruje się na seksualności i relacjach, co od lat budzi sprzeciw rodziców. W praktyce oznacza to wprowadzanie treści, które mogą podważać wartości rodzinne i chrześcijańskie, stanowiące fundament kultury w Polsce.

Kontrowersyjny program pod przykrywką profilaktyki
Choć twórcy programu przekonują, że chodzi o profilaktykę chorób i promocję zdrowego stylu życia, trudno nie zauważyć, że szczególny nacisk kładzie się na edukację seksualną. Zamiast wspierać rodziców w wychowaniu, szkoła rości sobie prawo do kształtowania poglądów dzieci w najbardziej wrażliwych kwestiach. W praktyce oznacza to, że państwo chce zastąpić rodzinę w roli wychowawcy.

Prezydent Nawrocki słusznie zwraca uwagę, że w ramach „edukacji zdrowotnej” przemyca się treści, które nie mają nic wspólnego z neutralną nauką. To naturalne, że rodzice obawiają się, iż ich dzieci będą narażone na jednostronne i niebezpieczne przekazy pod płaszczykiem dbania o zdrowie.

Prawo rodziców musi być nadrzędne
Decyzja prezydenta pokazuje, że rodzice nie powinni biernie akceptować wszystkiego, co władze edukacyjne narzucają szkołom. Zajęcia z edukacji zdrowotnej są formalnie nieobowiązkowe – i to właśnie teraz jest moment, aby korzystać z prawa do wypisania dzieci, jeśli program wzbudza jakiekolwiek wątpliwości.

Nie można ignorować faktu, że edukacja zdrowotna wywołuje ogromne emocje i rodzi pytania o intencje jej twórców. Przykład Karola Nawrockiego dowodzi, że sprzeciw wobec ideologizacji szkoły nie jest fanaberią, lecz obroną dobra dziecka i poszanowania prawa rodziny do wychowania zgodnie z własnymi wartościami.

Decyzja ta to nie tylko wyraz odpowiedzialności rodzicielskiej, lecz także ważny sygnał w debacie publicznej – szkoła ma uczyć, a nie narzucać ideologie.