“Lektury domowe”: Czasu może być niewiele. Jak uchronić Polskę od konfliktu z Rosją?

W okresie pokoju nikt z nas nie musi poświęcać czasu na czytanie książek, które dotyczą zagrożenia wojną. Możemy spokojnie zostawić to zajęcie specjalistom oraz analitykom, którzy tworzą poufne raporty dla władz poszczególnych państw. Niestety, od 2 lat nie żyjemy już w epoce pokoju, lecz w cieniu wojny, którą Rosjanie rozpoczęli, atakując terytorium niepodległej Ukrainy.

Wojny, która może eskalować i objąć także terytorium państwa polskiego. To oznacza, że każdy z nas musi podjąć decyzję, jak się w tej sytuacji odnaleźć. Jak się zachować dzisiaj, gdy możemy jeszcze coś zrobić, aby wojny uniknąć? Równie ważne jest to, czego możemy i czego powinniśmy wymagać i oczekiwać ze strony władz państwowych i polityków wybranych przez nas do parlamentu lub samorządu lokalnego?
Książka Marka Budzisza “Pauza strategiczna” stanowi próbę udzielenia bardzo konkretnych i przemyślanych odpowiedzi na te pytania. Autor jest niewątpliwie jednym z najlepszych analityków w dziedzinie strategii, geopolityki i polityki międzynarodowej, specjalizującym się w obszarze polityki rosyjskiej i państw Europy Wschodniej.

Ponieważ skutki wojny mogą dotknąć każdego z nas, warto poświęcić uwagę tym trudnym problemom. Nie da się bowiem wykluczyć, że my sami i nasze rodziny będziemy musieli podejmować istotne życiowe decyzje, które będą miały wpływ na to, czy wojna do Polski przyjdzie i czy będziemy potrafili się obronić. Kto pójdzie do wojska, a kto na szkolenie wojskowe lub sanitarne. Kto w samorządzie lokalnym pomoże organizować infrastrukturę dla obrony cywilnej, a kto służby ratownicze i plany ewakuacji itd. itp.

Chodzi także o to, czy zaczniemy aktywnie stawiać wymagania polskim politykom i rozliczać ich z tego, co robią lub czego nie chcą zrobić. Do tego jednak potrzebna jest wiedza i podstawowa orientacja w sytuacji, w jakiej Polska się znajduje po 2 latach wojny na Ukrainie.

CZYTAJ TAKŻE: Polacy niegotowi do obrony swych domów. Jak przyszykować się na odparcie agresji?

Nowe wyzwania pola walki

Książka Marka Budzisza dotyczy przede wszystkim strategii dla Polski w obliczu rosyjskiego zagrożenia oraz globalnego konfliktu mocarstw. W pierwszych rozdziałach autor przedstawia wnioski, jakie wynikają z wojny. Opisuje, jak zmienia się współczesne pole walki, broń, sprzęt wojskowy oraz sposoby prowadzenia walki. Jednym z trendów jest rosnąca świadomość pola walki, czyli szczegółowe rozpoznanie sytuacji dzięki rozmaitym sensorom dostarczającym bieżącą informację, potrzebną do naprowadzania ognia artylerii lub lotnictwa. Ta bardzo skuteczna technologia sprzyja obronie i zwiększa koszty strony atakującej.

Wojna dronowa na Ukrainie także pokazuje skalę potrzeb w zakresie nowych technologii. 10 tys. dronów miesięcznie potrzebuje dziś Ukraina, by prowadzić skuteczną obronę. Łatwiej dzięki nim wykryć przeciwnika na dalsze odległości i łatwiej zaatakować czołgi, wozy bojowe i artylerię. Jest to możliwe także przy pomocy tanich, cywilnych dronów.

Inna sprawa, że czołgi i drony można stosować zarówno w obronie, jak i w ataku. Przewagi strony broniącej się są dziś wyraźne, o ile masz nowoczesne systemy uzbrojenia i kierowania ogniem. Ręczne wyrzutnie przeciwpancerne, zdecentralizowany system dowodzenia, potężną flotyllę dronów, dobrze ukryte i chronione centra operacyjne dowodzenia i obserwacji. Nowe zjawisko i zarazem poważny problem stanowi coraz skuteczniejsze zagłuszanie sygnałów radiowych i satelitarnych, które zapewniają wojsku konieczną dla prowadzenia walki komunikację. Dziś już wiadomo, że zagłuszanie sygnału GPS i innych kanałów łączności przez armię rosyjską stanowi zasadniczy problem pola walki dla NATO i Ukrainy.

CZYTAJ TAKŻE: Lektury domowe: Warunki przetrwania państwa. Lekcja dla Polski z wojny na Ukrainie

Czterej bohaterowie kryzysu

Marek Budzisz w “Pauzie strategicznej” analizuje m.in. skutki prowadzonej wojny po stronie rosyjskiej. Wskazuje przy tym, że nie są one jednoznaczne. Armia rosyjska straciła już połowę czołgów, którymi dysponowała przed wojną. Państwo wydaje setki miliardów dolarów na wojnę kosztem poziomu życia swych obywateli. Ale jednocześnie ekipa Putina przestawiła gospodarkę na potrzeby armii i zwiększa liczbę produkowanych rakiet, sprzętu pancernego i amunicji. Nieustannie wzrasta liczba powołanych do wojska. Sankcje państw zachodnich nie przynoszą spodziewanych rezultatów.

Analizując sytuację w USA, które pozostają naszym głównym sojusznikiem w NATO, autor zwraca uwagę na widoczną już tendencję do zmiany priorytetów polityki amerykańskiej wobec Rosji i Ukrainy. Oznaczać to może mniejsze nakłady na pomoc wojskową oraz mniejsze siły armii amerykańskiej na terytorium państw Europy Wschodniej.

Zdaniem Budzisza sytuacja w krajach Unii Europejskiej wydaje się wręcz groźna, biorąc pod uwagę dramatycznie niski poziom, a właściwie brak przygotowania naszych sojuszników do walki zbrojnej. Nadal nie wywiązują się oni z koniecznych nakładów finansowych na wojsko. Nie widać także chęci do radykalnych działań w tej dziedzinie poza czystą retoryką i obietnicami bez pokrycia. Znamiennym przykładem wskazanym przez autora jest informacja, że w okresie zimnej wojny Niemcy mieli do dyspozycji 5 tys. czołgów, a w chwili obecnej mają ich 140.

Marek Budzisz szczegółowo opisuje także stan armii ukraińskiej i jej doświadczenia wojenne. Ale równocześnie zwraca uwagę na to, co myślą obywatele Ukrainy, którzy odczuwają narastające zmęczenie wojną. Powstaje obawa, czy grozi im tzw. scenariusz gruziński, gdy opinia publiczna uzna, że Ukraińcy zostali zdradzeni przez Zachód i wybierze postawę biernej akceptacji w obliczu przewagi silniejszego przeciwnika. A jeśli Ukraina nie będzie zdolna do dalszej walki i skutecznej obrony, to może zgodzić się na tymczasowe zawieszenie broni. Wówczas nie będzie częścią systemu bezpieczeństwa w Europie, blokującego rosyjską agresję. Nie będzie już wiązać znacznej części sił armii rosyjskiej, które będą mogły być użyte przez Putina do innych operacji wojennych.

CZYTAJ TAKŻE: Polska-Ukraina-Niemcy. Prof. Kucharczyk o relacjach w “zaklętym trójkącie” i skandalu w Kanadzie

Czy klasa polityczna prześpi strategiczną pauzę?

Tytułowa „Pauza strategiczna” nie dotyczy przeszłości, czyli lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, gdy była rezultatem upadku imperium sowieckiego. Dotyczy przewidywanej przyszłości w odniesieniu do wojny na Ukrainie. Autor przewiduje negatywny scenariusz, czyli zawarcie rozejmu na niekorzystnych dla Ukraińców warunkach i zamrożenie konfliktu zbrojnego z perspektywą rozpoczęcia przez Rosję Putina drugiej fazy walki o dominację w Europie Wschodniej. Konflikt wokół Ukrainy jest tylko częścią strategicznej walki między mocarstwami o stworzenie nowego układu sił. Armia ukraińska jest w pewnym sensie instrumentem w rękach Stanów Zjednoczonych i NATO, ponieważ jest całkowicie uzależniona od dostaw broni i pieniędzy z Zachodu. Kiedy pauza strategiczna się zakończy i czy rozpocznie się nowy etap agresji rosyjskiej, tym razem na inne państwa – tego oczywiście nie wiemy. Ale trzeba być na to przygotowanym.

Problem polega na tym, jak i do czego się przygotować? Autor wskazuje, że państwo polskie musi mieć konkretne odpowiedzi na te pytania i realizować konkretny plan. Wszystko jednak zależy od tego, czy założenia tego planu będą realistyczne. Czy nie będą oparte na błędnych przesłankach, albo czy nie będą prostym wykonywaniem zaleceń obcych państw, które będą wykorzystywać swój status sojusznika Polski dla realizacji swoich interesów kosztem interesów Polski.

Marek Budzisz wskazuje także na inne zagrożenia dotyczące polskiej polityki, które mogą budzić niepokój o przyszłość. Pierwsze dotyczy planu zakupów nowej broni, które budzą poważne wątpliwości z punktu widzenia strategii wojskowej. Drugie wynika z braku woli politycznej wprowadzenia obowiązkowego szkolenia wojskowego, tym razem już z udziałem kobiet bezdzietnych. Tak jak to jest praktykowane w Izraelu. Trzecie jest rezultatem braku realizacji skutecznego planu budowy tzw. systemu odporności państwa, który jest warunkiem koniecznym przetrwania bezpośrednich uderzeń agresora na infrastrukturę krytyczną naszego państwa, sieci energetyczne, komunikacyjne oraz obiekty cywilne.

CZYTAJ TAKŻE: Demografia to kwestia bezpieczeństwa narodu! Czy zdążymy odbudować naszą dzietność?

Brak narodowego porozumienia

Zdaniem Marka Budzisza system odporności państwa musi być podstawą skutecznej obrony niezależnie od siły militarnej polskiej armii. Bez przygotowanego i zaplanowanego wsparcia administracji państwowej, wszystkich służb państwowych, sektora gospodarczego, transportu, energetyki, logistyki, służby zdrowia i oraz powszechnego systemu obrony cywilnej skuteczna obrona państwa, zdrowia i życia obywateli nie będzie możliwa.

Niestety ocena autora względem naszej sytuacji jest pesymistyczna. Budzisz uważa, że ludzie w Polsce nie chcą myśleć o przygotowywaniu się na konflikt. Chcą tylko stabilizacji i dlatego wolą irracjonalnie wierzyć, że administracja Unii Europejskiej jest gwarantem naszej niepodległości. Ale w przyszłości również Rosja także może chcieć w tej roli wystąpić, a historia najnowsza pokazuje, że elity polityczne Niemiec i Francji nie będą się temu sprzeciwiać. Autor przypomina również, iż w wieku XVIII kolaboracja z wrogami Polski i zaprzaństwo rozkwitły właśnie w obliczu zagrożenia ze strony Rosji.

Dzisiaj również nie mamy ponadpartyjnego porozumienia, narodowej zgody w sprawach wojskowych i polityki zagranicznej. Takiej jak na przykład na Litwie, gdzie wszyscy solidarnie popierali obronę granicy przed migrantami. W państwach bałtyckich od lat buduje się system powszechnej obrony państwa. Powszechne szkolenie wojskowe dla wszystkich zdolnych do walki oraz dobrze zorganizowana obrona cywilna, zakupy nowoczesnej broni, ale równocześnie rozbudowane systemy zasieków i barier, umocnienia przeciwczołgowe, bunkry i pola minowe, a także przemyślane inwestycje w system odporności państwa. To wszystko służy realizowaniu konsekwentnej polityki, w której chodzi o pokazanie agresorowi: “jesteśmy uzbrojeni, przygotowani, zdeterminowani do obrony oraz jesteśmy zjednoczeni wolą walki o niepodległość. Cena ataku będzie bardzo wysoka”.

Małe narody liczą w razie agresji na wariant fiński, gdy podczas ataku Armii Czerwonej Finowie w obronie ponieśli straty w ludziach i poszli na ustępstwa terytorialne, ale jednak obronili niepodległość. Było to możliwe ponieważ Stalin uznał, że gra nie jest warta świeczki, a Rosjanie ponieśli zbyt duże straty. Czy u nas w Polsce widzimy ten sam rodzaj determinacji i te same działania? Niestety nie.

CZYTAJ TAKŻE: „Wojna na Ukrainie i przyszłość Polski”. Jurek, Warzecha, Budzisz, Kuraszkiewicz

Abdykacja od strategicznego myślenia

W zamian, zdaniem Marka Budzisza, widzimy w obozie władzy abdykację z myślenia strategicznego, co musi niestety prowadzić do rezygnacji z suwerenności. A sytuacja globalna wciąż się pogarsza. Polityka naszego amerykańskiego sojusznika wywołuje pytanie: czy USA rozproszy swoje siły, gdy w Azji rozpocznie się prawdziwa wojna? Jeżeli tak, to oznacza, że my, Polacy, na pewno będziemy bardziej osamotnieni. Co gorsza nie można wykluczyć, że będą wybuchały kolejne, “kaskadowe” konflikty w innych rejonach świata. Taka globalna wojna dotknie nas także w Polsce. Pogorszy naszą sytuację o tyle, że Rosja może potraktować to jako okazję do agresji na Polskę, która może nas kosztować utratę części terytorium. Autor zwraca uwagę na rozpowszechnione w Polsce i jednocześnie pozbawione podstaw przekonanie, że mamy gwarancje bezpośredniej pomocy ze strony żołnierzy USA w walce oraz że traktat sojuszniczy NATO gwarantuje nam szybką pomoc militarną ze strony wszystkich natowskich armii.

Marek Budzisz nie ukrywa swego pesymizmu wynikającego z obserwacji sytuacji międzynarodowej, ale także z oceny działalności naszych elit politycznych. Jasno wyraża obawy, czy brak skutecznej i adekwatnej do sytuacji polityki państwa polskiego nie doprowadzi do utraty suwerenności przez Rzeczpospolitą. Jeśli Rosja odbuduje swój potencjał wojskowy w ciągu kilku lat, to czasu zostało nam niewiele. Wszystko zależy od tego, jak go wykorzystamy. Pozostaje jeszcze pytanie: z kim chcemy współpracować i jaką drogę wybierzemy?

Szczególnie istotne mogą być decyzje, które chcą nam narzucić politycy europejscy, kierujący strukturami Unii Europejskiej. To, co dziś obserwujemy, stawia przed nami pytanie: czy eurokraci wykorzystują zagrożenie agresją ze strony Rosji do przyspieszenia centralizacji Unii Europejskiej kosztem suwerenności państw Europy Wschodniej? Czy nie stosują szantażu finansowego, by narzucić nam swoją kuratelę i polityczną kontrolę nad siłami zbrojnymi i polityką zagraniczną, ukrytą pod retoryką jedności i współpracy w zakresie bezpieczeństwa europejskiego? I kolejne pytanie: dlaczego w taki sposób nas traktują, dlaczego nie są z nami solidarni? Może dlatego, że sami mają poczucie bezpieczeństwa. Nic nie wskazuje na to, by Putin brał pod uwagę samobójczy w istocie plan zaatakowania Berlina czy Paryża. Jego celem jest „tylko” podporządkowanie Moskwie krajów Europy Wschodniej oraz ewentualne „korekty terytorialne”, które Niemcom i Francuzom nie będą specjalnie przeszkadzać w robieniu interesów z Rosją. Tak jak to było w Gruzji w 2008 r. i na Ukrainie w 2014 r. oraz w kilku innych krajach byłego bloku sowieckiego.

CZYTAJ TAKŻE: Superpaństwo? A może huczny upadek? Co czeka Unię Europejską?

Wojna nie jest nieuchronna

Na koniec trzeba zauważyć, że autor uświadamia nam realne zagrożenia wojną z Rosją nie dlatego, że uważa ją za nieuchronną, lecz dlatego, żeby przekonać czytelnika, iż tylko szybka budowa systemu odporności państwa oraz siły militarnej polskiej armii mogą jej skutecznie zapobiec. Czasu mamy niewiele, a przebieg wojny na Ukrainie pokazał Rosji, że Polska stanowi najważniejsze ogniwo w systemie wsparcia i transportu zaopatrzenia dla walczącej armii ukraińskiej. Rosyjski rachunek strategiczny będzie uwzględniał zarówno nasz potencjał obronny, jak i naszą pozycję w sojuszu NATO, ale jednocześnie poziom i skutki konfliktu wewnętrznego w polskiej elicie politycznej, która decyduje o polityce naszego państwa. Jeśli Rosjanie uznają, że na nasza gotowość do stawienia oporu będzie odpowiednio niska, mogą podjąć decyzję o rozpoczęciu próby destabilizacji państwa polskiego przy pomocy dywersji lub aktów terroru albo otwartej agresji militarnej. Na przykład na stosunkowo niewielkim terenie Polski północno-wschodniej przy użyciu białoruskich czołgów i ludzi w białoruskich mundurach.

Celem politycznym będzie uwikłanie Polski w trwały konflikt, który zostanie zamrożony, ale Polska utraci status bezpiecznego i dynamicznie rozwijającego się kraju. To spowoduje, że inwestorzy zagraniczni zaczną się z Polski wycofywać, a wola oporu zacznie słabnąć w obliczu porażki i gwałtownego pogorszenia sytuacji ekonomicznej. Fala emigracji do krajów zachodniej Europy jeszcze bardziej skomplikuje sytuację.

Marek Budzisz przekonuje, że ten fatalny scenariusz może pozostać niespełnionym marzeniem ekipy Putina pod warunkiem, że Polacy wykorzystają maksymalnie czas, który przyniesie nam pauza strategiczna. Musimy być przygotowani na różne złe scenariusze, bo “wojna jeszcze się nie skończyła, perspektywy zwycięstwa są mgliste, a nie wszyscy nasi sojusznicy myślą o przyszłości w podobnych do naszych kategoriach”.

Przeczytaj. Podaj dalej.

OGLĄDAJ TAKŻE: